Hotel Borgo San Luigi

Pięknie położona posiadłość w stylu toskańskim z podjazdem z cyprysami. Składa się z kilku budynków rozłożonych na znacznym obszarze. Mnóstwo miejsca na leżakowanie, duży basen z trampoliną i wydzielonym brodzikiem dla dzieci. Basen regularnie czyszczony. Przy basenie bar i restauracja. Śniadania urozmaicone, możliwość zamówienia dowolnych napojów ciepłych z baru. Obiady wystawne, przystawki na zimno - szwedzki stół, dania na ciepło - do wyboru z karty. Dania smaczne, elegancko podane. Na nasz ośmiodniowy pobyt przypadły 3 wieczory z elegancką kolacją (środy i soboty). Obsługa wita gości drinkami (prosecco, aperol spritz), potem uroczysty posiłek podawany do stołu. Takie wieczory zapadają w pamięć! Pokoje urozmaicone w stylu toskańskim z aneksami kuchennymi (lodówka, zlew, mikrofala). Mieszkaliśmy w 2-pokojowym klimatyzowanym apartamencie z tarasem z widokiem na ogród. Hotel zapewnia możliwość wspaniałego relaksu w toskańskim stylu na łonie natury. Położenie hotelu umożliwia szybkie wypady do legendarnych miejsc: Siena, San Gimignano, region Chianti.

Przepiękne, pełne spokoju miejsce, z pysznym jedzeniem i świetą obsługą. Blisko do Sieny ok 18 km a do Florencji 70 km. Polecam bardzo to miejsce, ktore rozlozone jest na duzym obszarze. W hotelu jest basen, korty i boisko pilkarskie.

Na opinię o tym hotelu podstawowy wpływ ma pora roku w jakiej tam się zjawiliśmy- początek października 2013. W Chianti o tej porze roku noce, a czasami dni są już dość chłodne. Wynajęliśmy apartament, który jak się okazało nie mógł być ogrzewany. Na ścianach wisiały grzejniki, ale jak twierdziła obsługa nie można było ich podłączyć. Nie wiem jak było w innych pokojach, ale w naszym apartamencie nie dało się siedzieć wieczorem w pokoju dziennym, gdyż było bardzo zimno. Na nasze skargi obsługa hotelu dostarczyła rozgruchotaną farelkę, którą nagrzewaliśmy sypialnię. Wejście rano do zimnej łazienki nie należało do przyjemności. Pod tym względem, przypominało to raczej schronisko górskie, niż czterogwiazdkowy hotel. Reszta pozostawiała też dużo do życzenia: grzybek na ścianie w łazience, prysznic zamontowany w innym miejscu niż kabina prysznicowa, zacieki spod klimatyzatora na ścianie, kompletnie niefunkcjonalnie urządzony aneks kuchenny (o wyposażenie trzeba było prosić), krzywo zamontowane wieszaki, zdezelowane meble, Wi-Fi o bardzo słabym sygnale, etc. W restauracji hotelowej bez ostrzeżenia doliczane jest 15% do rachunku za tzw. obsługę. W rezultacie kieliszek podstawowego wina z tego regionu kosztuje 7 Euro i nie wiesz, ile tego wina za te 7 Euro dostaniesz -50, 100 czy 150 ml?. Nigdzie nie jest to napisane; po uważaniu kelnera. Restauracja nie należy do specjalnie ekskluzywnych. Raczej jadalnia, niż coś stylowego. Plusem dla nas było położenie hotelu na odludziu, chociaż i tu ciszę potrafił zakłócić pracownik hotelu, który zdmuchiwał liście spalinową dmuchawą. Hotel stanowi dobry punkt do zwiedzania ciekawych okolic. Ale jeżeli ktoś liczy na „uniesienia” związane z romantyzmem Toskanii, to niech weźmie grube różowe okulary. To wszystko nie dyskwalifikuje hotelu, ale powoduje, że cena za pobyt jest znacznie za wysoka w stosunku do oferowanego standardu. Mieliśmy bezpośrednie porównanie nocując po drodze w hotelach czterogwiazdkowych w Niemczech. W rezultacie nie polecam tego miejsca jesienią. Myślę, że latem mankamenty, które jesienią nam doskwierały, przesłoniłaby bajeczna pogoda i ocena mogłaby być lepsza.