Calamos Beach Family Club Hotel

Hotel już przeżył lata świetności. Kupiliśmy ofertę jako hotel po remoncie z Itaki (biuro podróży PL), w styczniu, bez opinii jako nowość. I tu ciekawostka przyrodnicza, hotel z całą pewnością nie jest na wyspie Evia, tylko na kontynencie. Co niestety w Itace jest bardzo błędnie kategoryzowane. Hotel zastaliśmy raczej w trakcie remontu. Może i pokój wygląda prawie jak na zdjęciach katalogowych. Łóżko piętrowe tylko inne, białe metalowe, w typie ikea, nie stabilne, nie skręcone, całe się bujało. Musieliśmy je klinować łóżkiem rodzinnym. W pokoju skromy telewizor i mini lodówka, klimatyzacja umieszczona wprost nad łóżkiem dziecka, więc na noc nie korzystaliśmy z obawy o zdrowie dziecka. Suszarka na pranie na ubrania zamontowana na balkonie zaraz nad klimatyzatorem, więc powieszenie ręczników lub rzeczy zaraz po praniu prawie nie wykonalne. Na balkonach z każdej strony kapie woda z klimatyzatorów z wyższych pięter. Brak suszarki do włosów. Łazienka z tynkiem i gipsem na ścianach, zrobiona niechlujnie, nie wykończona. Umywalka i sanitariat nowe. Za to wana w takim stanie, że strach się myć bez butów. Szampon, żel pod prysznic uzupełnione dzień przed powrotem. Podłoga w pokoju w kafelkach bardzo śliskich, odradzam chodzić w mokrych klapkach zaraz po kąpieli. Ściany pokoju pełne śladów po zabitych komarach. Dla osób z problematycznymi skutkami po ukąszeniach komarów, proponuję zabrać coś z sobą sprawdzonego. Specyfiki zakupione na miejscu nie działają. Pokój sprzątany 6 dni w tygodniu, bardzo minimalistycznie, ręczniki zmieniane co kilka dni, albo dostawaliśmy dwa duże jeden do rąk na trzy osoby. Raz dostaliśmy ręcznik pod stopy raz nie. Tak samo było ze zmianą pościeli, jakby ktoś nie miał informacji ile osób jest w rzeczywistości w pokoju. Kilka razy w pokoju znaleźliśmy potłuczone szkło na podłodze, choć nic nam się nie potłukło. Hotel niewielki, położony zaraz przy plaży. I tu niestety znów brak aktualnych danych, bo plaża już o wiele mniejsza niż na zdjęciach umieszczono pierwotnie, plaże zabrała woda i fale. Kilka dni temu Itaka wstawiła zdjęcia od hotelarza z prawdziwym stanem, czyli dwa rzędy leżaków, a nie trzy. Z biura podróży zawarto info, że plaża jest piaszczysto żwirowa, jak na mój gust to jest żwirowa pod leżakami, ale reszta plaży i zejście do wody i w głąb, to same kamienie. I tak jest praktycznie w całej zatoce. Brzeg wody bardzo zdradliwy, szybko robi się głęboko. Dość niekomfortowo jak na pobyt dwa tygodnie z małym dzieckiem. Na plaży wydzielona część hotelowa z leżakami i parasolami. Basen całkiem ok, gdyby nie śmiecie w nim pływające i głębokość od 1.50 do 2.20. I często takie stężenie chloru, że stroje kąpielowe żółte nie do uratowania. Basen Sprzątany od niechcenia sporadycznie przez ratownika. I też trzeba mieć na uwadze, że jak są animacje dla Francuzów, to praktycznie zostaje tylko brodzik do użytku. Baseny są dostępne 10-18:30. Obsługa baru bardzo sympatyczna. Czego nie można powiedzieć o Pani z recepcji. Przez dwa dni, w połowie pobytu, chcieliśmy wymienić ręczniki basenowe. Niesyty za każdym razem odsyłano nas z kwitkiem, bo nie było. Jak się postawiłam, Pani przewracając oczami wyjęła kupkę kolorowych ręczników, każdy w innym stylu, rozmiarze. Wybrała trzy podobnej wielkości i dała mi je. Mogę się domyślać, że były one pozostawione przez gości hotelowych. Oburzające, żeby czyjaś własność była przywłaszczana przez hotel i dysponowana jak swoje. Jedyny otwarty bar to ten przy basenie. Duży plus za możliwość samodzielnego nalewania napojów. Z których jedynie woda nadaje się do picia. Reszta ulepek. Restauracja hotelu i jakość podawanych dań to duży zawód. A jedzenie greckie takie pyszne, ale nie tu! Bardzo mały wybór dań. Z płyty ciepłej to jedynie osiem bemarów. Wszystko robione w piecu, wyschnięte, i to co robione na miejscu, to jest bez smaku- nie doprawione i w brew pozorą wszystko zimne. Zupy cienkie, wodniste lub z proszku. Danie typu pasta tragedia, makaranowa rozgotowana breja. Frytki dla dzieci pojawiły się po 9 dniach - chyba po obiecanej interwencji pani rezydentki. Mięso jedne do wyboru na posiłek, ale najczęściej to gotowce typu mięsne kuleczki czy kotlety w panierce lub te do hamburgera i łatwo je rozpoznać bo te są doprawione. Jak była wieprzowina, to na obiad porcjowana, a na kolacje ta sama przerobiona na szarpaną w sosie, kolejnego dnia pasta. Jedyne co ratuje to pomidory, jak trafią się dojrzałe i świeże, a nie z kolacji podane na obiad. Bo do śniadania praktycznie bez warzyw. Na wszystkie posiłki przez 14 dni, ze trzy razy trafiliśmy na obiad suvlaki z pitą i keftedes. Jednym słowem jeśli lubisz dobrej jakości jedzenie i nie jest ci wszystko jedno co zjesz, bo dbasz o siebie lub masz wykluczenie w diecie to musisz stołować się w miasteczku lub w pobliskich tawernach. Miejsce ma duży potencjał, szkoda, że właściciel nie umie tego wykorzystać i zadowala się francuskimi gośćmi o których dba się inaczej- lepiej, np. wieczorek przy ponczu pod drzewami czy wypożyczanie dużych dmuchawców do basenu- co swoją drogą jest bardzo słabe bo cztery wielkie jednorożce i kilka dużych kół zajęło praktycznie dużą część basenu, co w rezultacie sprawiło, że Francuzi mieli basen na wyłączność przez dobrą godzinę. Na otarcie łez piękny widok z pokoju, na wyspę Evie i zatokę, jeśli się go ma na wyższych piętrach. Dla rodzin z dziećmi, dmuchanego zamku- zjeżdżalni ze zdjęć biura Itaki nie ma, do dyspozycji jedynie plac zabaw, bo mini klub raczej dla dzieci francuskich pod brendem Jumbo Club- francuskiego biura podróży i opieka w języku francuskim. Pani rezydentka z Itaki bardzo nie odpowiedzialna, nie miła w stosunku do gości hotelowych- byłam świadkiem mało profesjonalnej wymiany zdań, gdzie rezydentka zamiast rozwiać zarzuty wobec hotelarza, przyjęła słowa jako personalny atak na samą siebie, co spotęgowało obawy gości o ich dobry wypoczynek. Pani rezydentka, także Opowiada bajki jaka to cudowna okolica, że wystarczy przejść kawałek plażą po lewej stronie wychodząc przez bramę, żeby dojść do piaszczystej plaży, których zresztą jest wiele w okolicy- wedle Pani rezydentki. W rzeczywistości te kilka kroków to ponad 35 km i plażą droga nie do pokonania ze względu na skarpy/ klify. Również zostaliśmy niemiło zaskoczeni przy wynajmie auta. Rezydentka na spotkaniu tłumaczyła, że ze względu na opłacalność dla firmy wynajmującej auta, minimalny czas to trzy dni. I tak też było zapisane w ofercie na kartce. Podczas dostarczenia auta Pan przekazał nam, że rezydentka prosiła o wynajem dla nas na dwa dni- czyli da się krócej?! I po ustaleniu, że już nastawiliśmy się na te trzy dni, okazało się, że cennik Pana, a nasz od rezydentki to różnica ponad 40€. Nie spotkałam się do tej pory z takim brakiem kompetencji ze strony rezydentki. Poranki oczywiście upływały nam od 6 rano na polowaniach o leżaki. W weekend jest tak dużo gości, że wszystko jest zajęte przez gości kąpiących się lub opalających, łącznie z krzesłami pod dachem pool baru. A też goście po prostu leżą na trawie na ręcznikach. Jednym słowem ten cały hotel, oferta Itaki i rezydentka z Itaki to kpina z ludzi, którzy nie rzadko płacą duże pieniądze, gdzie w tej cenie mogliby wypocząć bez tych wszystkich „atrakcji” w ciekawszych okolicznościach wybierając inne destynacje. To miejsce dla bardzo ale to bardzo nie wymagających gości, jeśli ktoś sie spodziewa all in clusive jak w Turcji czy Egipcie to nie, niech się nie spodziewa! Pisze rozmyślnie o Itace w tej opinii, żeby ostrzec turystów z PL, gdyż Itaka nie opublikowała tej recenzji na swojej stronie.

Bardzo polecam Hotel Calamos Beach. Położenie tuż przy morzu. Mieliśmy pokój z widokiem na morze, rewelacja. Hotel zadbany. Jedyny minus, to kawałek trzeba przejść do Agii Apostoli. Plażą niestety nie da rady. Obsługa sprawna i bardzo pomocna. Jest w czym wybierać, jeśli chodzi o jedzonko. Ciasta mają pyszne. Kierownik hotelu cały czas widoczny i zaangażowany. Panie z recepcji służyły pomocą i chętnie udzielały informacji. Szczególne podziękowania za umilenie czasu pobytu należą się przeuroczym Paniom z pool baru. Jenny i Claire. Super było Was poznać! Margaret, Mirek i Niko

Pokoje zostawiają wiele do życzenia, nie wspominając o łazience, gdzie brak zasłony skutkował prawie zalaną łazienką. Na plus na pewno widok z pokoju , niestety na balkonie można było zerknąć do sąsiada .... Jedzenie w miarę, choć żaden lunch czy kolacja nie obszedł się bez pizzy, która była tam najlepsza i rozchwytywana przez wszystkich. All inclusive obejmowało lokalne napoje alkoholowe czyli ouzo (niezbyt dobry smak anyżku) , piwo i wino smakujące jakby było rozcieńczone wodą. Nasz pobyt przypadał na 23.09-30.09 , gdzie temperatura wody nie była zbyt wysoka. Do najbliższego miasteczka Agioi Apostoloi około 20min spacerkiem, gdzie można napić się kawki czy drinka z widokiem na morze, dobra atmosfera też wieczorem. Jeśli ktoś wybiera się do Aten ciężko zorientować się w rozkładzie jazdy autobusów, Panie w recepcji również średnio zorientowane w temacie, ale jeśli już uda się złapać autobus możemy dojechać do centrum Aten (ostatni przystanek) , gdzie spacerkiem można się przejść 30min do Akropolu , po drodze zjeść coś dobrego,czy napić się kawy.