Active Hotel Garni dal Bracconiere

Hotel sprawia wrażenie jakby był zdziwiony obecnością gości, którzy są praktycznie całe dnie na stokach. Śniadania w małej salce i kolejka za stolikiem. Później kolejna kolejka do jednego automatu z kawą i gorącą wodą. Śniadania poza faktem, że są strasznie ubogie to przez tydzień ser i salami i crossant , nawet plastra pomidora czy sałaty. Kolacje to już inna opowieść nie mieszcząca się nawet w kategoriach komunistycznych stołówek . Na małych talerzykach podawana kupka kaszy w maśle albo makaron - uwaga jeden dzień był nawet z krewetkami- gdzie na 4 talerze znaleźliśmy jedną małą zagubioną krewetkę koktailową. Czas podania, forma podania, smak urąga naprawdę wszelkim standardom dzisiejszych 2 czy 3 gwiazdkowych hoteli. Personel pracuje po kilkanaście godzin na dobę i jest wyczerpany. Po przyjeździe dostaliśmy pokój z zepsutymi, niezamykającymi się drzwiami balkonowymi i mimo iż w pokoju jest zimno poinformowano nas, że ktoś przyjdzie za kilka dni i naprawi. Pokój bo dłuższej wymianie zdań zmieniono i okazało się później dano go innym gościom - serwis do drzwi był dokładnie po 6 dniach. Szafki na narty w garażu bez ogrzewania, bez suszarni więc buty narciarskie, kaski trzeba zabierać do pokoju. WI-FI działa tak jakby go wcale nie było więc ogólnie hotel ma dużo do poprawy. Z perspektywy pobytu - zysk z bliskości stoku niestety nie wynagradza wszelkich pozostałych niedogodności.

Jesteśmy w połowie wyjazdu i z każdym dniem jest lepiej. Nie ma co się obawiać wybierając to miejsce. Młoda kadra uczy się każdego dnia i są wyraźne postępy. Jedzenia jest dużo i jest coraz smaczniejsze. Widocznie zmienił się kucharz, nadal jest stołówkowo (to nie poziom restauracji) ale smacznie. Wybredni nie będą zadowoleni. Pokoje są przestronne, widok na góry rewelacja. Obsługa sprząta pokoje tyle o ile, ale nie jest to uciążliwe, widocznie mało brudzimy. Wyjście z hotelu wprost na stok wynagradza wszystko. Szafki na narty, parking, winda, balkon. Ps. To są *** więc wiesz co wybierasz, nie spodziewaj się Hiltona. Jesteśmy zadowoleni, a stoki najlepsze na jakich byliśmy. Dużo szkółek, łatwe i trudne stoki, każdego dnia można być na innej górze. Widoki tak pięęęękne. Polecamy dopłacić więcej do karnetu super skirama - otwarty dostęp do wszystkich kolejek, w innym przypadku wybór tras ogranicza się do części Folgarida-Marilleva, a to wielka szkoda. Uwierzcie na słowo. Podsumowując: Jedziesz na narty - to idealne miejsce. Jedziesz dla otoczki - wybierz inną miejscowość.

Koszmar! Jedyną zaletą tego hotelu było położenie przy stoku - nic więcej. Pokoje małe, przez cały tydzień nie były W OGÓLE sprzątane - musiałam prosić o papier toaletowy i czyste ręczniki na recepcji, co było uciążliwe, gdyż personel w ogole nie mówił po angielsku. Personel był niemiły i nawet nie starał się pomóc. Jedzenie - coś okropnego. Na śniadanie najtańszy ser, mortadela, rogale - przez 7 dni w kółko to samo. Na herbatę, czy kawę czekaliśmy poł godziny, aż nam sie odechciało. Kolacja: pomijam fakt, że na dania trzeba było czekać mnóstwo czasu (połgodzinne odstępy pomiędzy posiłkami), a same dania bardzo biedne i niesmaczne. Ciagle kluski, risotto, makaron - kuchnia bardzo uboga. W ogóle nie mieliśmy apetytu na jedzenie tam, więc chodziliśmy do pizzerii 1 km dalej pomimo wykupionego pełnego wyżywienia. Pokoje małe, chociaż mozna powiedzieć ze hotel sam w sobie był ładny i przytulny, odnowiony. W pokoju były TV, jednak w pilocie nie było baterii - oczywiście nikt nie wpadł na pomysł, żeby to sprawdzić. BRAK WIFI!!! Przez cały pobyt nie mieliśmy internetu. Ogólnie nie polecam dla osób przyzwyczajonych do dobrej obsługi hotelowej - tego tutaj nie znajdziecie. Dobrego jedzenia też nie. Jedynie stok blisko.

Katastrofa. Przyjechaliśmy w sobotę i do 19.00 czekaliśmy na pokój. Okazało się że nie ma apartamentu dla nas i mamy malutki pokój w cenie apartamentu. Pokój w dodatku dopiero sprzątany. Po interwencji po 2 dniach znaleźli dla nas pokój większy ale nie zgodny z opisem z internetem. Sniadanie: musli i słodkie rzeczy. Do tego szynka. Bułki dostarczane po godzinie od rozpoczęcia śniadania. Kawy nie idzie się doprosic. Jajek, ciepłych potraw czy też kiełbasek nie znają. Za to można zjeść ciasto. Podwieczorek: widnieje tylko na karcie. Okazało się że go nie dostaniemy. Kolacja: brak stolików dla wszystkich. Przystawki tylko dla wybranych gości. Czeka się godzinę na danie, wodę, wino itd. Po 1 daniu, czasem chcą bez głównego dania zaserwowac ci deser. Jedzenie Standartowe :makaron na 1 i 2 danie. Zmienia się tylko sos. Po sylwestrze dostaliśmy resztki z dni poprzednich na obiad a że brakło dla wszystkich tego samego to mieliśmy różne dania, do tego przypalone. Po zmienieniu pokoju ogrzewanie nie działało, brakowało kołdry dla dziecka. Brak suszarni dla butów narciarskich. WIFI nie ma mimo że w opisie hotelu jest. Lodówka nie działa. Obsługa mówi po włosku i łamanym angielskim. Nie polecam. Urlop koszmar!!!! Podobno zmienił się właściciel i teraz tak jest.

Super miejsce,wspaniała obsługa,sympatyczni kelnerzy. Hotel w klimacie alpejskim...mieszka się u Kłusownika /dal Bracconiere/ Z narciarni prosto na trasę nr 2/niebieska-Azzura/ i za ok 400m jesteśmy na dolnej stacji kolejki Belvedere...można zrobić zakupy w mini-markecie zaraz obok kolejki./nie zapomnij o plecaku/wyjechać na Malghet i zjechać do hotelu-plecak zostawić w zamykanej szafce i po zakończeniu szusowania spokojnie zabrać do pokoju. Jedzenie dobre, ceny napoi do kolacji niewygórowane,pokoje duże,ciepłe,balkony duże z widokiem na góry.