Club Hotel Cala Ratjada - informacje
Najpopularniejsze udogodnienia:
- Piaszczysta plaża
- Dla rodzin
- Plac zabaw
- Kryty basen
- TUI Service Center 24/7 + aplikacja TUI
Położenie:
- ok. 500 m od centrum miasta
- ok. 600 m od piaszczystej plaży
- czas dojazdu z lotniska ok. 80 min
- Lokalizacja
- Czystość
- Obsługa
- Pokoje
- Wartość
- Jakość noclegu
- Irena M2024-10-08Bardzo dobry
Nie wiem kto pisze te niepochlebne recenzje ,ale jak ktoś chce lepszy standard to wybiera hotel 5 gwiazdkowy. dla mnie wszystko było ok. Obsługa bardzo miła ,jedzenie dobre ,duży wybór, desery pyszne, lody do obiadu i do kolacji. Jak ktoś nie znalazł coś dla siebie to nie wiem, jak by w domu jadł same rarytasy. Pokoje czyste prawie codziennie sprzątane. to były wspaniałe wakacje. Słońce , MAJORKA I MY!!!!!
- terkoz j2024-07-01
Hotel bardzo słaby, pokoje małe, ciasne i wymagające remontu, łazienka bardzo mała, meble stare zniszczone, brudne ręczniki, kuchnia taka sobie ale smaczna, dużo pijanych i głośnych turystów. jedyny plus to lokalizacja, w miarę blisko plaży Cala Agulla oraz dobrych restauracji. Mimo wszystko nigdy już tam nie wrócimy.
- Małgorzata K2024-05-30
Nie wybrałam tego hotelu i nigdy bym go nie wybrała z własnej woli, ale zostałam zmuszona do spędzenia w nim mojego od wielu miesięcy wyczekiwanego urlopu z powodu podejścia biura Tui do klientów. Oto co mnie spotkało: Wiele miesięcy przed urlopem zakupiłam w Tui wczasy w innym hotelu w tej miejscowości (w centrum) w ofercie first minute. Wylot miałam 5 maja, czyli zaraz po tzw. "majówce" , a w dniu 2 maja późnym wieczorem ( czyli właściwie w dniu wolnym od pracy i na 2 dni przed wylotem!!!!) otrzymałam mailem wiadomość ze stacjonarnego biura Tui (w którym wykupiłam wczasy) przesłaną im dopiero co przez Tui (czyli późnym wieczorem). Była to wiadomość o tym , że - podobno - hotel, który wybrałam dokonał overbookingu i w zamian Tui przedstawia mi ofertę zamiany na Club Hotel Cala Ratjada lub rezygnację i zwrot wpłaconych pieniędzy. Innych opcji nie mam i na decyzję mam 24 godz.!!!!! Byłam w kompletnym szoku i przerażeniu, które tylko wzrosło, gdy zaczęłam czytać opinie o proponowanym mi przez Tui hotelu. Nie udało się na tak krótko przed wylotem znaleźć innej oferty hotelu z dobrymi opiniami i w cenie podobnej do tej, którą zapłaciłam. Mimo moich poszukiwań oraz poszukiwań - w ramach pomocy dla mnie - pracowników stacjonarnego biura Tui jakiejś innej oferty (nawet na inną destynację) z tą samą datą wylotu (a przypominam, że poszukiwania te odbywały się w dniu świątecznym i wolnym od pracy, gdy pracownicy tego biura będąc na swoich świątecznych wyjazdach przeszukiwali internetowe oferty) , a wszystko to z powodu tego, że Tui na 2 dni przed wylotem postawiło mnie w takiej sytuacji!!!! Zmuszona zostałam zatem do przyjęcia proponowanej przez Tui zamiany i przekonania się realnie, że złe opinie o Club Hotelu Cala Ratjada (w których wielokrotnie pojawiały się określenia: "katastrofa", "tragedia" itp.) nie zostały napisane przez ludzi nadmiernie wymagających czy egzaltowanych, ale oddają realia. Co zatem wiem o tym hotelu po spędzeniu w nim 2 tygodni? Oto moja opinia: Ogólne informacje: Hotel z wyglądu (a zatem i na zdjęciach prezentowanych w biurach podróży) prezentuje się dobrze, gdyż składa się z 5 budynków ułożonych mniej więcej w okrąg, a w środku tego okręgu (teren hotelowych alejek i basenu) jest dużo wysokich drzew piniowych i palm. Budynki hotelowe mają nazwy wysp archipelagu Balearów (Majorka, Minorka, Ibiza, Formentera) oraz jest jeszcze budynek "Es Vinet" (znajdujący się najdalej od recepcji i już z wyglądu zewnętrznego wyglądający na najstarszy i nie remontowany). Hotel znajduje się w dzielnicy Cala Agulla w miejscowości Cala Ratjada (w Hiszpanii na znakach drogowych występuje nazwa Cala Rajada). Dzielnica jest odległa od centrum miejscowości (gdzie znajduje się marina, restauracje, butiki i ładna promenada prowadząca do plaży Son Moll). Szybko maszerując można dojść do mariny w czasie ok. 15-20 minut, a do plaży Son Moll w 30-40 minut. W normalnym spacerowym tempie czasy te - oczywiście - będą dłuższe. Można podjechać tam autobusem z dość niedaleko (ok. 10 minut marszu od hotelu) położonej pętli autobusowej - jeden przystanek w okolice mariny, dwa przystanki do plaży Son Moll. W hotelu - tak jak na całej Majorce - najwięcej jest gości z Niemiec. Podczas mojego pobytu było też sporo Holendrów. Poza tym było trochę Polaków i Czechów. Gości z Niemiec podzieliłabym na 2 typy : 1) rodziny, pary i klienci indywidualni - zwyczajni hotelowi goście, 2) specyficzne duże zorganizowane grupy młodych gości z Niemiec (o których jeszcze napiszę). Częścią ich specyfiki jest to, że pojawiają się w tym hotelu jak i w dzielnicy Cala Agulla (też w innych hotelach - przypuszczam, że głównie w hotelach z All Inclusive) w jednym czasie w ogromnych ilościach (setki) i nie sposób ich - niestety - nie zauważyć :( W centrum Cala Ratjada ich nie ma (właśnie dlatego tak dokładnie opisałam możliwości dostania się do centrum z hotelu). Zauważyłam - i jestem pewna, że nie był to przypadek - że zwyczajni hotelowi goście z Niemiec zniknęli, gdy pojawiły się te specyficzne grupy. Najwyraźniej Niemcy wiedzą kiedy takie grupy mogą mieć wyjazdy i nie planują wtedy urlopów w tej okolicy. Hotel – po pojawieniu się tych grup – był dosłownie opustoszały. Pozostali tacy nieszczęśnicy jak ja, czy pojedyncze rodziny z Włoch czy Francji – czyli nie mający wiedzy o zjawisku tych grup takiej, jaką najwyraźniej mają Niemcy. Ale wrócę do początku pobytu w hotelu. Po nocnym locie z Polski transfer dowiózł nas do hotelu wcześnie rano, gdzie otrzymaliśmy informację, że pokoje hotelowe są dostępne od godz. 15tej. Już przy check-in poznałam rodzinę z Polski (rodzice + nastoletni syn), którzy zostali przez Tui potraktowani tak jak ja ( co wcześniej opisałam) z tą tylko różnicą, ze otrzymali od Tui "propozycję nie do odrzucenia" jeden dzień przed wylotem!!! Ja, wspomniana rodzina i większość gości z Polski otrzymuje zakwaterowanie we wspomnianym budynku "Es Vinet". Hotel tak postępuje nawet wtedy, gdy nie ma pełnej liczby gości i dysponuje wieloma wolnymi pokojami.„Oczywiście” nie dotyczy to gości z Niemiec. Po zapoznaniu się z pokojami hotelowymi, jakie nam przydzielono - zarówno ta rodzina, jak i ja - podjęliśmy w recepcji starania o zmianę pokoju. Tej rodzinie udało się tego dokonać po jednym dniu, mnie to zajęło 2 dni. Po zmianie otrzymaliśmy pokoje w budynku "Majorka", w którym jest recepcja hotelu. Plusy hotelu: - ogólnie czysto, a od momentu pojawienia się grup z Niemiec względnie czysto (czyli na alejkach hotelu - pozostawione po ich aktywności - frytki, czy puszki po napojach leżą do porannego sprzątania}, - uprzejma, miła i sprawna obsługa przez pracowników jadalni i kuchni, - miejscowość Cala Ratjada jest ładna i atrakcyjna, jej okolica również. Może być dobrym punktem wypadowym na poznawanie Majorki zarówno wynajętym samochodem , jak i autobusami. Miejscowość ma 3 plaże: dwie mniejsze (Son Moll i Cala Gat) bliżej centrum i dużą Cala Agulla (od której dzielnica apartamentowców i hoteli wzięła swoją nazwę) - oddaloną od centrum. Dzielnica i plaża Cala Agulla znacząco zmieniają swój charakter i moim zdaniem (ale sądząc po zniknięciu zwyczajnych gości hotelowych z Niemiec nie jestem w tym zdaniu odosobniona) ogromnie (żeby nie powiedzieć całkowicie) traci na atrakcyjności w momencie pojawienia się wspominanych przeze mnie grup z Niemiec.Wydaje mi się że przypomina wtedy takie "osławione" centra turystyczne Majorki jak El Arenal czy Magaluf (oceniam na podstawie oglądanych kiedyś reportaży z tych miejscowości i tego jak tam wygląda "turystyka", które upewniły mnie, że takich miejsc nigdy nie zamierzam odwiedzić). Ale cóż....życie bywa przewrotne, zwłaszcza, gdy biuro Tui mu "pomoże" :((( - obsługa recepcji zna bardzo dobrze język niemiecki, ale też posługuje się j. angielskim (co w Hiszpanii nie jest częste, a na Majorce tym bardziej). Podobno na nocnej zmianie pracuje tam Polak (osobiście nie miałam kontaktu, ale wspomniana wcześniej rodzina go miała). Minusy hotelu: - standard pokoju, jaki się otrzyma jest loterią, w której przeważają złe numery - czyli wiele pokoi w hotelu wymagałoby porządnego remontu, a mają tylko pomalowane świeżo na ten sezon ściany. Co niestety nie rozwiązuje problemu wykwitu pleśni czy grzybów na ścianach!. Dotyczy to zwłaszcza budynku Es Vinet. Ze względu na starania o zmianę pokoju przy nieżyczliwym podejściu pracowników recepcji wykonałam kilka zdjęć pokoju - komórki, jaką otrzymałam jako pierwsze miejsce zakwaterowania, które dopiero pomogły mi doprowadzić do zmiany pokoju. Załączam je do tej opinii. Pokój ten oprócz minimalnej wielkości miał na wyposażeniu starą szafę bez półek, z wysoko umieszczonym drążkiem z trzema !!! wieszakami, których nie dało się wyjąć!!!! i na dole rozpadającą się mini-komódką z 3 szufladkami. A ściana za tą komódką i obok niej nie została już świeżo pomalowana, więc w całej okazałości pokazywała wspomniane wcześniej wykwity pleśni i grzybów. Polecam obejrzeć zdjęcia. W zestawie z tym pokojem-komórką była mini-łazienka oczywiście! Była tak mała, że minikoszyczek z oferowanymi przez hotel saszetkami jednorazowymi szamponu i żelu do kąpieli trzeba było położyć obok papieru toaletowego na rezerwuarze wody od toalety;. Na własne rzeczy potrzebne do higieny (kosmetyki itp.) nie było miejsca. Niestety w radosnym pośpiechu przenoszenia się do innego pokoju po zmianie zapomniałam jej zrobić zdjęcie. W pokoju nie było TV ani żadnego obrazka na ścianach. Za to na świeżo pomalowanych ścianach były haki, świadczące o tym, ze mogły tam kiedyś być. Sądzę, że określenia (jakie czytałam z przerażeniem w opiniach o hotelu przed wyjazdem) takie jak "standard schroniska" bardzo dobrze pasują do opisu wielu pokoi i budynków w tym hotelu. Pokój - po zmianie - w budynku Majorca był normalnej wielkości, miał normalną łazienkę, TV, obrazki, szafę. - to, co napisałam o standardzie pokoi dotyczy też standardu większości budynków hotelowych (wg mnie najlepiej prezentują się budynki dwa: ten, w którym jest recepcja i sąsiadujący z nim budynek, w którym jest jadalnia). W budynku Es Vinet można mieć "przygody" w postaci zatrzaśnięcia w klaustrofobicznie małej windzie. Spotkało to wspominaną przeze mnie rodzinę zaraz przy zakwaterowaniu, a uratował ich fakt, ze syn się już nie zmieścił i pobiegł po pomoc. Gdy ja przybyłam się kwaterować już przy windzie była informacja, ze jest nieczynna po ich "przygodzie". Ale co tam ....wciąganie ciężkiej walizki po wąskich i stromych schodach to tez specyficzna atrakcja! Na szczęście pomogli mi w tym życzliwi rodacy, którzy po prostu chcieli tymi schodami wejść na wyższe piętro; - na temat podejścia personelu recepcji w czytanych przeze mnie przed wyjazdem opiniach zdania były skrajnie podzielone - od opinii o dużej życzliwości i pomocy po opinie o lekceważeniu i ignorowaniu gości. Moje doświadczenie pokazuje, ze wszystkie są prawdziwe jednocześnie. A jak to jest możliwe pokazuje historia mojego zakwaterowania i zmiany pokoju. Po zgłoszeniu się o odpowiedniej godzinie na zakwaterowanie, otrzymałam od pani w recepcji klucz do pokoju, machnięcie ręką w bliżej nieokreślonym kierunku wraz z informacją, że to w budynku Es Vinet. Po bezowocnych poszukiwaniach z ciężką walizką na terenie hotelu tego miejsca, gdzie jest mój pokój (a okrąg tych pięciu budynków tworzących hotel nie mieści się na jednym poziomie, tylko budynki są na wzgórzu, więc są spore różnice poziomów między nimi) wróciłam zziajana i rozczarowana do recepcji prosząc o dokładne wskazówki. Pani (ta sama) radośnie powiedziała, że oczywiście i wyjęła mapkę terenu, gdzie wyrysowała mi trasę. Po zmianie pokoju wiele razy widziałam przechodząc przez recepcję,ze goście z Niemiec przy check-in od razu otrzymują mapkę ze wskazówkami. Gdy zaraz po zakwaterowaniu do pokoju-komórki odkryłam, że szafa posiada 3 nie dające się wyjąć wieszaki na bardzo wysokim drążku oraz brak jest TV, przyszłam to zgłosić na recepcję. Otrzymałam zapewnienie z uśmiechem, ze oczywiście wieszaki i TV będą …tylko następnego dnia, bo ekipa sprzątająca jest tylko rano. A gdy kolejnego dnia wieszaki się pojawiły, ale TV - nie, przyszłam to ponownie zgłosić i wtedy pani (ta sama) z uśmiechem powiedziała mi, ze się mylę i pokazała kartkę ze zgłoszeniami gości z poprzedniego dnia, wskazała moje zgłoszenie wraz z adnotacją pracownika hotelu, ze wszystko jest ok. To wtedy wpadłam na pomysł zrobienia zdjęć pokoju (które dołączam do tej opinii), choć mimo wielu podróży w żadnym hotelu nie miałam potrzeby czegoś takiego robić (ale też nigdzie personel recepcji tak się nie zachował). Z pomocą wykonanych zdjęć udało mi się w końcu zmienić pokój na normalny. Dzięki tym doświadczeniom wiem, że obsługa w tym hotelu ma do perfekcji opanowaną sztukę „robienia z ludzi wariata” i to z uśmiechem na ustach. Ogólnie określiłabym podejście pracowników recepcji jako średnio życzliwe - jeśli turysta nie pozdrowi obsługi pierwszy, to obsługa hotelu nie kwapi się do pozdrowienia czy przywitania gości hotelowych (wyjątkiem są oczywiście goście z Niemiec witani i pozdrawiani w ich języku gdy tylko pojawią się u wejścia); - darmowe wifi jest dostępne tylko w recepcji i jest tak słabe, że strony internetowe ładują się kilka minut (o ile w ogóle się załadują); - z wyżywieniem jest jak z pokojami – loteria, w której przeważają złe numery. Bywały dni, gdy wyżywienie było całkiem ok. Dominuje jednak mała różnorodność (zwłaszcza na śniadaniach). Wegetarianie niech omijają ten hotel z daleka. Zawsze jest dużo ciast i lodów. Nie zatrułam się, ale też i schudłam (a nie potrzebowałam jako osoba szczupła); - setki głośnych młodych Niemców przyjeżdżających grupami do hoteli w dzielnicy Cala Agulla, żeby się zabawić głównie przez picie takiej ilości alkoholu, jaką tylko będą w stanie wypić, a jeszcze lepiej nawet więcej, zamienia okolicę (a zwłaszcza piękną plażę Cala Agulla) w koszmarne miejsce. Jest ich tak dużo, że praktycznie całą tą dużą przecież plażę zamieniają w swoją imprezownię, na którą ściągają wielkimi grupami z lodówkami pełnymi alkoholu, wszelkiego rodzaju głośnikami ( żeby muza mogła przebić się przez ich wrzaski) i jeszcze na bieżąco dokupują alkohol w barze na plaży. Najdziwniejsze jest to, że (sądząc z koszulek, jakie nosili ci, których widziałam w hotelu) są to najwyraźniej członkowie niemieckich młodzieżowych drużyn sportowych, np. piłki ręcznej. Plaża Agulla jest naprawdę duża, ale ma taką cechę, że gdzieś w 1/3 jej początkowej części przy brzegu jest sporo skałek i dodatkowo woda jest tam pokryta glonami. Dopiero gdzieś od połowy plaży zejście do wody jest bez skałek i glonów, łagodne i piękne. Nawet bez dodatku rozwrzeszczanych grup pijanych Niemców męczące jest dotarcie przez piach do tej połowy plaży. Gdy jednak te setki imprezujących, pijanych Niemców, wykazujących zachowania typowe dla osób po spożyciu (czyli brak zahamowań) opanują tą plażę, to dotarcie przez ich tłum po piasku pełnym puszek i innych śmieci do najdalszego kawałka plaży, gdzie zostały resztki wolnego miejsca, a następnie droga powrotna to prawdziwie traumatyczne doświadczenia, których nikomu nie życzę. Jeśli wtedy chcesz normalnie wypoczywać, pozostaje Ci codziennie drałować lub dojeżdżać do centrum (na plażę Son Moll). - można oczywiście pozostać w hotelu i korzystać z basenów, jednak nie widziałam raczej kąpiących się tam osób, nawet jeśli leżących gości na leżakach wokół basenu widziałam. Chyba informacja, która czytałam w opiniach o bardzo chlorowanej wodzie jest prawdą, gdyż w pokojach hotelowych są kartki z informacją, że hotel nie ponosi odpowiedzialności za podrażnienia oczu i skóry wywołane chlorowaną wodą z basenów.