Ocena dość dobra, ale uczucia mieszane
Już drugiego dnia pobytu bałem się tej recenzji. Mimo tego, że hotel zajmuje pierwsze miejsce w rankingu hoteli w miejscowości, czegoś ciągle mi brakowało... Zaczynając od nocy, kiedy autokar przywiózł nas pod hotel - ok, nie wymagam, żeby pracownik hotelu czekał na mnie pod drzwiami (szczególnie biorąc pod uwagę niemalże dwugodzinne spóźnienie spowodowane problemami linii lotniczych), ale tak jednak powinno być w hotelu tej klasy (i czerpiąc z doświadczenia). Recepcjonista nie wykazał się szczególnym entuzjazmem, zapytał, czy chcemy się napić szampana i raczej nie było co liczyć na zimny kompres. Walizki do pokoju zaniósł ochroniarz. Delikatnie mówiąc - lekki brak inicjatywy.
Pokój - nie da się ukryć - robił wrażenie. Był to 2-osobowy Superior z widokiem na morze, który znajdował się na ostatnim piętrze budynku będącego prawym skrzydłem hotelu, więc nie po tej samej stronie co basen. Emocje opadły pierwszej nocy, a każdego kolejnego ranka budziłem się mniej wyspany - centralnie sterowna klimatyzacja nie dawała prawie żadnych możliwości konfiguracyjnych i wiała sobie gdzieś na drugi koniec pokoju w telewizor i okno balkonowe. Ostatnią dobrze przespaną noc spędziłem na tapczanie, ponieważ łóżko usytuowane było w najcieplejszym miejscu całego pokoju. Lodówka? Kapitalnie! Dla gości korzystających z formuły all inclusive minibar był uzupełniany bezpłatnie. Problemem było jednak to, że pasywny system chłodzenia lodówki pozwalał na cieszenie się chłodnymi napojami tylko i wyłącznie po co najmniej 10 godzinach aktywności karty pokojowej... Tak więc po zimne napoje polecam raczej wybrać się do markeru Zeus, który znajduje się niemalże za rogiem (kilka minut spaceru).
Zasady działania all inclusive mocno mnie zdziwiły i dalej nie rozumiem, dlaczego goście AI noszą opaski. Mamy dwie formuły: AI (biała opaska) oraz HB (złota opaska), ale korzystając z AI, obsługa bez przerwy pyta o numer pokoju. Nie przesadzam - praktycznie każdy kontakt z pracownikiem hotelu, czy to zamówienie wody, piwa, ręcznika, czy wejście do restauracji, w której serwowane są posiłki - obsługa cały czas pyta o numer pokoju i prosi o podpisywanie rachunków. Finalnie okazuje się, że podpisałem miliony papierków, żeby na koniec pobytu odetchnąć z ulgą, że mój rachunek nie jest w żaden sposób obciążony. Super! Po co więc opaska? Nie znalazłem jeszcze żadnego logicznego uzasadnienia.
Nie mam zastrzeżeń co do posiłków. Dania w restauracji głównej nie pozwalają się nudzić, są świeże i - kiedy trzeba - gorące. Picie do stolików podają kelnerzy, więc wszystko jest jak należy. A nie, jednak nie jest - cały czas trzeba podpisywać te rachunki z numerem pokoju. Wielki minus za zasady serwowania posiłków poza godzinami działania głównej restauracji. UWAGA! Po godzinie 21:30 nie zjesz nic. Okropnie irytujący głód dał mi się we znaki dwukrotnie podczas tygodniowego wypoczynku. Raz nawet podczas kolacji zapytałem, gdzie można coś zjeść po godzinie 21:30, bo przecież po kolacji w dalszym ciągu są jakieś atrakcje, koncerty, itp. Pracownik był zszokowany moim pytaniem, bo przecież jak można jeść na noc? Street Food LAB, gdzie dostaniecie ciepłe jedzenie, kanapki, sałatki, napoje, itd. działa w ciągu dnia, ale kolejny raz UWAGA! Nie w tych godzinach, które podane są w ofercie TUI. Ba! Nawet nie w tych godzinach, które podane są przez hotel. Nie dajcie się zaskoczyć i zjedzcie między godziną 11:00, a 17:00. Street Food LAB nie jest otwarty ani do 18:00, ani nawet do 17:30, jak jest do opisane w broszurach hotelowych.
Plaża nie powala na kolana. Hotel nie dysponuje swoim niezależnym terenem plażowym i wszyscy turyści mogą korzystać z leżaków i parasoli za opłatą. Powtarzam, wszyscy turyści. Na nic więc idea spędzenia spokojnego dnia na plaży w hotelu dla dorosłych, kiedy armia dzieci buduje zamki z piasku i kamieni prawie na Twoich stopach. Jeśli nie otrzymałeś karty na darmowe leżaki podczas Twojego pobytu, zapłacisz za całodniowe korzystanie z leżaków. Pierwsze wakacje od 4 lat, kiedy więcej czasu spędziłem przy basenie - tutaj plusik. Basen jest duży, więc nikt nie czuje się jak sardynka w ławicy podczas wielkiej migracji. Ponadto, teren przy basenie obsługiwany jest przez personel, więc można zamawiać wszystkie napoje z karty bez konieczności podnoszenia się z leżaka :) I tutaj znowu za każdym razem podajesz numer pokoju i podpisujesz rachunki na 0€...
Kto miał okazję spędzić urlop w hotelu TUI SENSIMAR Oceanis Beach Resort & Spa (Psalidi, Kos) będzie doskonale wiedział o co mi chodzi i dlaczego moja recenzja nie przedstawia hotelu Imperial w idealnym świetle. Sensimar Oceanis to hotel, w którym czujesz się swobodnie, robisz to, na co masz ochotę, korzystasz z leżaków, foteli, barów i wszystkich udogodnień bez obaw, że za chwilę ktoś zwróci Ci uwagę, albo będzie pytał o numer pokoju, żeby wystawić kolejnych 10 rachunków na 0€.
Na pochwałę zasługuje firma RODOS CARS, której pomocny przedstawiciel jest do dyspozycji gości codziennie od 9:00 do 12:00 i od 17:00 do 21:00 na poziomie recepcji. Firma oferuje nowe, czyste i stosunkowo niedrogie samochody z pełnym ubezpieczeniem. Wypożyczenie pojazdu klasy "compact plus" (VW Polo, Opel Corsa, itp.) to koszt około 45€ za dzień (9:00 - 21:00), więc biorąc pod uwagę możliwość odebrania samochodu niemalże spod pokoju i oddania go również na parking hotelowy, cena wygląda bardzo dobrze. Z kolei, kiedy weźmiemy pod uwagę promocję, która umożliwia wypożyczenie samochodu na 3 dni za 75€, zaczyna robić się rewelacyjnie. Objechanie wyspy w podstawowym zakresie z lokalizacji, w której znajduje się hotel, to około 200-250 km.
Bezpośrednio przed hotelem znajduje się przystanek autobusowy, więc za niespełna 4€/os. można sobie pojechać na wycieczkę do Rodos - polecam.
Podsumowując, uważam, że pobyt nie był wart kwoty, którą trzeba zapłacić. Z pełną świadomością stwierdzam, że za 70% ceny można spędzić tydzień (AI) w hotelu podobnej kategorii, w którym zasady obsługiwania gości korzystających z all inclusive mają sens i są bardziej... rozluźnione.