The Broadmore Miami Beach

Hotel znajduje się naprzeciwko plaży. Jest blisko / pieszo do restauracji. Jest to starszy hotel, ale cena była odpowiednia. Ma wewnątrz świeżą warstwę farby, która pomaga. Zameldowanie i wymeldowanie było sprawne. Pokój z balkonem jest dość duży i ma wspaniały widok. Mała łazienka. Łóżko było wygodne. Dałem mu 4, ponieważ wiatr wiał przez okno / klimatyzator i gwizdał całą noc, co utrudniało spanie. Winda jest mała i może być powolna, ale schody są właśnie tam, więc nie było to dla nas problemem. Oferują w restauracji śniadanie kontynentalne (nie ma dużego wyboru i tostery nie działały), ale Denny's i IHop są na ulicy. Zatrzymalibyśmy się tam ponownie ze względu na lokalizację, cenę, a personel był przyjazny.

Powiem tak: jedyną przyzwoitą cechą tego hotelu była lokalizacja na plaży i 20 minut od klubów nocnych South Beach. Nie mogę powiedzieć nic dobrego o tym miejscu. Mój kuzyn ciągle powtarzał, że wygląda jak komórka więzienna. Łazienka jest obrzydliwa! ! ! Nie braliśmy nawet prysznica, dopóki nie wyruszyliśmy w rejs. Dzięki Bogu zostaliśmy tylko na jeden dzień! Każdy mógł wejść do hotelu, nie widziałem żadnej ochrony w nocy, a drzwi były otwarte. Jeśli to czytasz, zrób sobie przysługę i nie rezerwuj. Nigdy wcześniej nie zostawiłem negatywnego komentarza do hotelu, ale tak trzeba było powiedzieć.

Mój mąż i ja zarezerwowaliśmy tutaj pobyt na 2 noce jako nasze ostatnie opóźnienie naszej podróży na Florydę, na podstawie opisu strony internetowej niedawno odnowionego hotelu butikowego ze wspaniałymi udogodnieniami. Mieliśmy zaplanowaną jednodniową wycieczkę do Keys, wyjeżdżając o 6 rano po pierwszej nocy tego pobytu i niestety musieliśmy porzucić tę przygodę z powodu tego zrzutu! Nasze pierwsze wrażenie z holu było nieco nadziei z chłodnymi meblami w stylu retro, ale gdy tylko drzwi windy powoli otworzyły się z trzaskiem, od razu wszystko zaczęło nurkować. Kiedy dotarliśmy na 4 piętro, przywitał nas cios w twarz czystego smrodu ze naprawdę starych, brudnych dywanów i złej hydrauliki, i przeciągnęliśmy nasz bagaż słabo oświetlonym wąskim korytarzem do naszego „apartamentu”. Po wejściu do środka szybko zdaliśmy sobie sprawę, że to pomyłka i z desperacji próbowaliśmy zgłosić do Google dowolną sieć hoteli w okolicy, do której moglibyśmy się przełączyć, z wyjątkiem tego, że żadne z nas nie mogło połączyć się z kiepskim internetem. Mieliśmy krótką relację z domu o tym, co do cholery zamierzamy zrobić, ale potem zgodziliśmy się po prostu wyjść i znaleźć miejsce na drinka, i to szybko! Połączenie taco dołączone do hotelu było najszybszą opcją i było w porządku. Piwo było zimne i jedzenie było świeże, ale nasza kelnerka stłumiła również tę wizytę. No cóż. Więc po wizycie na publicznej plaży po drugiej stronie ulicy i znalezieniu ludzi zatłoczonych jak sardynki, doszliśmy do wniosku, że po prostu pójdziemy spać, żeby się z tym skończyć (o 19:30). Nie było spania. Ściany i podłogi są tak cienkie, że słychać każdy krok, i niestety dla nas przez całą noc szkolili słonie cyrkowe w pokoju nad nami. Zapomniałem wspomnieć, że telewizor ma mniej niż podstawowy kabel, z każdym kanałem całkowicie rozmytym, więc nie można nawet tego zatopić powyżej. Łóżka były okropnie stare i niewygodne, i położyliśmy się tam przez kilka godzin, kipiąc, czekając na nasz alarm o 4:30, aby wyruszyć na wycieczkę. Zostawiliśmy wszystkie światła w pokoju całą noc po tym, jak mój mąż przeczytał kilka recenzji na temat karaluchów. Dla wyjaśnienia nie widzieliśmy karaluchów. Martwiły nas tylko inne osoby piszące o karaluchach. O 4:30 wyskoczyłem z łóżka i poszedłem pod prysznic i dowiedziałem się, że kran nie przejdzie fizycznie do gorącej pozycji, więc miałem letni ciepły prysznic, z odpływem zatkanym, więc stałem tam z wodą do kostek Cały czas. Potem spróbowałem umyć zęby za pomocą zlewu i zauważyłem, że odpływ również jest zatkany. Były 2 małe ręczniki, więc użyłem obu i mój mąż nie wziął prysznica. W tym momencie już zabierał bagaż do ciężarówki, wiedząc, że nie wracamy po trasie. Przy windzie przywitał go włóczęga rozłożony na kanapie (na 4 piętrze), więc naprawdę kwestionuję bezpieczeństwo i ochronę. Miła pani w recepcji próbowała mnie pocieszyć po zapytaniu, czy wszystko jest w porządku, a ja ją wyładowałem (nie hosticznie, bo to zdecydowanie nie była jej wina). Byliśmy tak zmęczeni, że nie spaliśmy całą noc, że zgodziliśmy się zapomnieć o trasie i straciliśmy depozyt. Ostatnie słowa to Nie. Robić. To. Idź gdziekolwiek indziej! Muszą zburzyć ten wysypisko, jak wiele innych budynków wokół niego. Zrujnował naszą podróż.