Jungfrau Lodge

W tradycyjnym Jungfrau Lodge od wejścia wyczuwa się rodzinną i serdeczną atmosferę, którą utrzymuje każdy członek wielozadaniowego zespołu - dzisiaj kelnerowanie, jutro housekeeping, następnego dnia recepcja. Ponieważ to wielce kameralny obiekt, goście nie są anonimowi i ich potrzeby stanowią najwyższy priorytet. Pani pokojowa widząc nas schodzących na śniadanie, w tym czasie zrobiła serwis pokoju, a kelner obsługujący nas na kolacji, przypomniał o czekających na nas pakietach śniadaniowych, zamówionych w związku z wczesnym wyjazdem. Lód na zmęczone kolano czy otwieracz do wina i kieliszki zawsze się znalazły. Otrzymaliśmy komfortowy pokój ze spektakularnym widokiem na góry, które podziwialiśmy codziennie po nartach, na dobrze zagospodarowanym i słonecznym balkonie, z krzesełkami i stoliczkiem. Dwa osobne łóżka stojące obok siebie wyposażone są w wygodne materace, niemniej rozjeżdżają się jak na lodowisku. Pokój niewątpliwie został niedawno remontowany (łóżka, materace, łazienka, podłoga), stąd prośba właścicieli, by nie chodzić w butach narciarskich po obiekcie i zostawiać je na korytarzu. Klimat wiekowej tradycji oddaje drewniany balkon, elewacja hotelu oraz przyjemny wystrój recepcji i restauracji. Korzystaliśmy z posiłków w postaci śniadań i obiadokolacji. Te pierwsze pyszne, mnogość kombinacji, smaczne, świeże i przygotowane z doskonałej jakości produktów - wiejskie jajka, kilka gatunków serów i wędlin, jogurty z dwoma składnikami: mleko i bakterie, płatki, przygotowane przepyszne owsianki z owocami, maślane croissanty z lokalnymi konfiturami ( klękajcie narody przed czereśniową!), batoniki i ciasteczka. Kolację wielce urozmaicone z przystawką, zupą, daniem głównym i deserem, z czego zawsze następował wybór dania głównego spośród dwóch (vege i mięsne) poprzedniego wieczoru. Mnóstwo tradycyjnych, smacznych dań jak fondue, raclette, zupy - kremy w tym oryginalna, choć nas nie urzekła z palonej mąki, ale też wiele inspirowanych kuchnią sąsiadów np. penne arabiatta, ravioli z szałwią i ricottą, sajgonki, ryż po tajsku z tofu, vege risotto, ryba i kurczak pieczony z frytkami. Kolacje pięknie wyserwowane przy elegancko nakrytych stolikach smakowały wybornie, zwłaszcza zmęczonym narciarzom. Niewątpliwie pobyt umilili nam pracujący w hotelu Polka i Słowak. Parking vis a vis hotelu wykorzystany w 100%, gdyż poruszaliśmy się wyłącznie skibusami na stoki - przystanek ok.100m od hotelu, 5 minut jazdy do wyciągów w oba regiony: First bądź Jungfrau. Narciarnia znajduje się z boku budynku - nie korzystaliśmy, gdyż wygodniej było nam zostawiać narty w samochodzie. W recepcji można nabyć skipass'y i automatycznie jako gość regionu otrzymuje się kartę gościa, uprawniającą do zakupu zniżkowego biletu na pociąg na Jungfrau Top of Europe (48CHF). Klimatyczny Jungfrau Lodge wielce nam odpowiadał pod każdym względem i stanowił dopełnienie do 260km satysfakcjonujących zjazdów na nartach w 6 dni. Szczerze polecamy Jungfrau Lodge gościom, którzy cenią klasykę i tradycję w kameralnym wydaniu a także smaczną kuchnię z ciekawym menu, w bliskości celu podróży narciarza.

Hotel zdecydowanie dla osób niewymagających. Obsługa, bardzo miła. Mówiąca w wielu językach. Serwis sprzątający - super. Pokoje malutkie, o bardzo cienkich ścianach. Widoki na plus. Ale i te raczej tutaj nie trudno. Wygórowana cena.

Bardzo fajny hotel, raczej skromnie urządzony, dla niewymagających gości. Sciany bardzo cienkie, więc słychać sąsiadów praktycznie cały czas, ale nam to nie przeszkadzało, bo padalismy zmęczeni chodzeniem po górach :) Przepiękny widok z okna - na same góry oraz na pasace się u ich stop alpejskie krowy - bajka! Dodaje jedna gwiazdkę za przesympatycznego kelnera ze Słowacji, mówiącego po polsku, który polecił nam kilka fajnych miejsc do odwiedzenia.