Marokański Agadir – „europejski” kurort i wrota południa w jednym

Po pierwszym zachłyśnięciu się zapachem orientu przychodzi moment eksploracji magicznego południa Maroka. Pomimo, że każdy marokański zakątek ma tutaj swój niepowtarzalny klimat i charakter, to im dalej na południe, tym miasteczka mają bardziej podobne do siebie nazwy, a żar pustyni zaczyna zlewać się z krajobrazem. W rezultacie po wywołaniu setek zdjęć z podróży, ciężko jest od razu stwierdzić, gdzie była akurat ta kazba (czyli forteca) i jaka wiązała się z nią historia. Jest jednak jedno miejsce, uważane za wrota południa, którego nie sposób pomylić z żadnym innym marokańskim miastem. Nawet wjeżdżając w jego bramy w środku nocy, będziemy w stanie stwierdzić gdzie nas wywieziono. O jakim miejscu mowa i dlaczego jest tak niepowtarzalne? Czytajcie dalej…

Warowne miasto otoczone murem

Historia Agadiru, bo o nim będzie mowa, rozpoczyna się 1000 lat p.n.e., kiedy to Fenicjanie założyli na tym terenie małą osadę rybacką, przejętą następnie w 1505 r. przez Portugalczyków. To oni byli budowniczymi jedynego świadectwa dawnej świetności tej osady, którego gruzy możemy oglądać do dziś. Praktycznie z każdej części Agadiru i o każdej porze, widać górujące nad nim wzniesienie, z podświetlonym w nocy napisem ,,Bóg, ojczyzna, król”. Szczególnie malowniczo prezentuje się ono w trakcie spacerów nadmorską promenadą, tak bardzo lubianą przez Marokańczyków. To właśnie na tym najwyższym punkcie, Portugalczycy zbudowali kazbę Oufella (osadę) i wytyczyli w obrębie jej murów uliczki i targi. Stąd też nazwa Agadir, która w języku Berberów oznacza „warowne miasto otoczone murem”. Niedługo jednak trwała potęga Portugalczyków jak i samej osady, bowiem w wyniku walk szybko przejęli je Wattasydzi, później Sadyci, a same mury miasta padły ofiarą silnego trzęsienia ziemi w 1731 r. Mimo, iż trudno jest dzisiaj dostrzec potęgę dawnej kazby (gdyż został z niej jedynie mur), turyści tłumnie odwiedzają to miejsce. To co zapiera tu dech w piersiach to przepiękna panorama miasta, port czy też ciągnąca się przez 10 kilometrów plaża.

10 kilometrowa plaża, Agadir – fot. Aga Kuriata

Nie tylko kilometry piaszczystych plaż

Co prawda w Agadirze nie znajdziemy ogarniętych chaosem targów (suk), przenoszącej w czasie prawdziwej medyny, czy charakterystycznych dla Maroka kazb czy ksarów (osad), jednak mylne i krzywdzące jest przekonanie, że to jedynie betonowe skupisko hoteli, pozbawione dawnego uroku. Agadir sprawia wrażenie dynamicznie rozwijającej się metropolii, może nawet bardziej europejskiej niż arabskiej. Jednak to celowe i przemyślane posunięcie. Agadir który oglądamy dziś, to tak naprawdę ,,nowy Agadir”, zbudowany niecałe 2 km od ,,starego”, na rozkaz króla Muhammada V w 1960 r. po kolejnym, tym razem katastrofalnym w skutkach, trzęsieniu ziemi. Najbogatsza dotąd warownia kraju zamieniła się wówczas w stertę gruzu, a odbudowane miasto w niczym nie przypomina tego z dawnych czasów. Jeśli jednak chcielibyśmy przekonać się jak wyglądał Agadir kiedyś warto odwiedzić Muzeum Pamięci, gdzie zgromadzono porównawcze zdjęcia miejsc, sprzed katastrofy i te aktualne. Agadir ma oczywiście więcej atrakcji. Tak jak na wieczorne spacery najlepsza będzie urokliwa promenada wzdłuż Oceanu Atlantyckiego Corniche d’Agadir, tak w ciągu dnia warto przyjrzeć się atrakcjom bulwaru Mohammeda V. Między kolejnymi restauracjami i modnymi sklepikami, można tam znaleźć scenę teatralną, gdzie pod gołym niebem odbywają się ciekawe wydarzenia teatralne (latem!), nieopodal znajduje się Dolina Ptaków. Jest to mini zoo z egzotycznymi gatunkami papug, flemingami, a przede wszystkim ciszą w otoczeniu tropikalnych drzew, którą lubią rozkoszować się mieszkańcy miasta. Spragnionym prawdziwych doznań kulturalnych, szczególnie jeśli ograniczyli pobyt w Maroku do Agadiru, powinno spodobać się Muzeum Dziedzictwa Berberyjskiego, gdzie dogłębnie można poznać jak żyli i jak nadal żyją Berberowie, dowiedzieć się trochę więcej o ich zwyczajach, tradycjach oraz poznać narzędzia gospodarstwa domowego jak i tradycyjną biżuterię, której używają do dziś. Żądni splendoru koniecznie powinni odwiedzić ogrody pałacu królewskiego, gdyż być może uda się spotkać przechadzającego się tam króla, który każdorazowo spędza tu swój czas, odwiedzając Agadir.

Allah, el-Watan, el-Malik (Bóg, ojczyzna, król) – Fot. Aga Kuriata

10 km piaszczystych plaż

Jeśli szukacie najlepszych, najszerszych, najmniej zatłoczonych, najczystszych, najbardziej słonecznych plaż… to śmiało możecie wybrzydzać dalej! Tutaj plaż jest aż 10 kilometrów, więc można śmiało zaryzykować stwierdzeniem, że każdy znajdzie dla siebie idealny kawałek! Nawet jeśli znudziły się wam kurorty Morza Śródziemnego – to całkiem prawdopodobne, że tu odnajdziecie coś co was w pełni zadowoli. Położenie Agadiru w ogromnej zatoce, z jednej strony oblewanej wodami Oceanu Atlantyckiego, a z drugiej złocistymi piaskami, stanowi idealne miejsce wypoczynkowe. Można się tu cieszyć słońcem przez okrągły rok, spokojnym oceanem bez fal i wiatrami, które przynoszą ochłodę w cieplejsze dni. Nie zagłębiając się zbytnio w skomplikowane uwarunkowania klimatyczne, warto wspomnieć jedynie, że klimat jest tu również specyficzny. Położenie nad zatoką daje gwarancję słońca, ale również i tego, że nie będzie zbyt upalnie. Niech się jednak nie martwią amatorzy 40 stopniowych upałów! Wystarczy oddalić się tylko kilka kilometrów od Agadiru, a znowu będzie naprawdę gorąco. W porze obiadowej, warto zamienić plażowanie na spacer (wiatr też opala!) po nadmorskiej promenadzie Corniche d’Agadir, wzdłuż której znajdują się niezliczonej ilości restauracje, gdzie wypada skosztować specjalności tego regiony, czyli sardynek. Kierując się dalej w stronę wzgórza, natrafimy na stosunkowo nowy, ale bardzo atrakcyjny port jachtowy w otoczeniu ekskluzywnego osiedla białych domków, gdzie mieszkają bogaci Marokańczycy. Spacer najlepiej zakończyć tuż za najważniejszym, z punktu widzenia mieszkańców, miejscem czyli Port d’Agadir. Warto wiedzieć, iż Agadir to przede wszystkim największy port Maroka, którego najbarwniejszy folklor można zaobserwować wcześnie rano, kiedy to spływający rybacy rozpoczynają handel egzotycznymi okazami morskimi. Wszystkim turystom szczególnie polecamy owoce morza prosto z kutra, serwowane w jednym z kilkudziesięciu pawilonów ustawionych wzdłuż portu. Tu naprawdę można zakochać się w jedzeniu!

Sardynki serwowane w Maroko, fot. Aga Kuriata

Brama magicznego południa

A kiedy odpoczniemy już na jednej z piaszczystych plaż, zaspokoimy pragnienie aromatyczną miętową herbatą oraz zasmakujemy tutejszych sardynek (ponoć najlepszych na świecie!) – czas ruszać dalej! Agadir słusznie uważany jest za bramę południa, bo jest to doskonały punkt wypadowy, zarówno w stronę zielonej doliny rzeki Draa jak i równie pięknej doliny Tifrit. W zasadzie nieważne w którą stronę się udamy, dłużącą się drogę umilą nam niecodzienne widoki skaczących po endemicznych arganiach kóz, połacie drzewek oliwnych i mieniące się wszystkimi odcieniami różu, kwitnące drzewka migdałowców.. A więc w drogę!

Marokańskie wielbłądy