LIB_SHU_12_F112_RF

„Ten kraj jest moją inspiracją. Jestem nierozerwalnie związany z tutejszym niebem, morzem, skałami. Jestem połączony na zawsze z Portem Lligat, w którym zdefiniowałem moje surowe zasady i korzenie. U siebie jestem tylko tu. Gdzie indziej biwakuję”. Tak pisał o Costa Brava boski Dali – wielki kataloński malarz, rzeźbiarz, reżyser i pisarz. Surrealista z krwi i kości. Skandalista i ekscentryk. To właśnie w Porcie Lligat, dwa kroki od Cadaquès, mieści się dom artysty, w którym mieszkał od lat 30. XX wieku do 1982 roku. Wówczas, po śmierci swojej żony Gali, przeprowadził się do zamku w Púbol. Natomiast w Figueres, w budynku dawnego teatru, mieści się dziś muzeum imienia Salvadora Dalego. Port Lligat, Púbol i Figueres to słynny trójkąt, który tworzą miejscowości naznaczone jego geniuszem. Będąc na wakacjach na Costa Brava nie wolno przynajmniej do jednej z nich nie zajrzeć.
Warto zacząć od Figueres. Przez ponad dziesięć lat Dali przerabiał budynek dawnego teatru, by stworzyć z niego muzeum ku swojej czci. Tam jest też pochowany. To drugie najczęściej odwiedzane, hiszpańskie muzeum po madryckim Prado. W lipcu i sierpniu bez wcześniejszej rezerwacji biletów nie ma szans na wejście. Ten wielki, kiczowaty pałac o czerwonych ścianach i wielkich kurzych jajach zdobiących jego mury uosabia wszystkie dziwactwa i szaleństwa Dalego. Tego nie da się opisać – to trzeba zobaczyć. Nawet najbardziej zatwardziali przeciwnicy łażenia po muzeach w czas kanikuły wyjdą z tego budynku z gębą na wpół otwartą :)  No i jeszcze obok mały budyneczek z wystawą biżuterii zaprojektowanej przez Dalego. Istne cudeńka!!!

Pora na Port Lligat. Tam Dali żył na co dzień. To bardzo intymne muzeum. Z okien widok roztacza się na Cap de Creus, wspaniały półwysep, gdzie groźne Pireneje schodzą do morza. Tam też najsilniej wieje tramontana – niebezpieczny dla rybaków górski wiatr. Z Cadaques do Portu Lligat idziemy pieszo. Spacer zajmuje około 20 minut. A sam dom Dalego był na początku zwykłą, skromną rybacką chatką, którą artysta latami rozbudowywał i łączył z innymi pobliskimi chatkami. Dziś rezydencja ma 400 metrów kwadratowych, a zwiedzać ją można tylko po wcześniejszej rezerwacji biletów. Ponieważ Cap de Creus jest najbardziej wysuniętym na wschód miejscem na mapie Hiszpanii, Dali chwalił się, że to on jest tym człowiekiem, który zawsze pierwszy widzi wschód słońca.

Púbol to małe miasteczko oddalone zaledwie kilkanaście kilometrów od Girony. A Girona to jak wiadomo miasto, które koniecznie trzeba zobaczyć. A więc będąc w Gironie wsiadamy w autobus i wysiadamy w La Pera, a dalej 2 kilometry na piechotkę. Na leniwych czekają taksówki. Można też i pociągiem. Wtedy wysiadamy na stacji Flaçà. W 1968 roku Dali kupił swojej żonie XI-wieczny zamek, by mogła w nim spędzić ostatnie lata swojego życia. W rzeczywistości bywała tam bardzo rzadko. Jest tam dziś jej grób, strzeżony przez rzeźby żyrafy, koni i królika. W angielskim ogrodzie wokół basenu stoją wyrzeźbione popiersia Ryszarda Wagnera, ulubionego kompozytora Gali. Między drzewami dumnie prezentują się rzeźby słoni. Znów surrealizm w czystej postaci. Tym sposobem Costa Brava to nie tylko plaże i hotele. To ziemia jednego z największych artystów XX wieku.