Hotel Grotticelle

Właśnie wrócilismy z żoną i synkiem z najlepszych wakacji w naszym życiu. Hotel spełnił wszelkie nasze oczekiwania. Pokoik skromny, ale wszystko było tak jak miało być - na przyzwoitym poziomie. Kuchnia rewelacyjna, kalabryjska, pyszna - miła obsługa restauracji, zwłaszcza szef Mimmo - człowiek pełen pasji. Codziennie rozrywki na pieknej plaży (bezpłatny bus i leżaki) oraz na basenie i po kolacji na zapewniała czwrórka fantastycznych ludzi - zabawy dla dzieci i dorosłych, zajęcia sportowe czy wieczorne koncerty śpiewane na żywo - Gianluca, Salvatore, Miriam i Rafaella - jesteście wspaniali i z pasją podchodzicie do tego co robicie. Nasz Arturo bardzo Was polubił i my Was również. Z przyjemnością wrócimy jeszcze raz do Groticelle.

Byliśmy w hotelu Grotticelle w lipcu 2019 i nie polecam nikomu. Obsługa jest miła i pokoje są czyste, ale wszystko jest dodatkowo płatne. Na wstęp musieliśmy zapłacić 21 euro podatku i 35 euro za klimatyzację(lodówka też jest dodatkowo płatna, ale to dostaliśmy z wymianą pokoji). Mieliśmy 2 pokoje, z czego jeden wymieniliśmy, bo były w nim wielkie, czerwone mrówki. Na zażalenie na recepcji panie chciały popsikać rajdem. Na szczęście pokój udało się zamienić na lepszy, większy (wymiana drugiego pokoju kosztowała już 20 euro). Obsługa hotelowa bardzo słabo zna języki inne niż włoski, po angielsku niby da się dogadać, ale bardzo słabo, w efekcie okazało się, że ręczniki które mówiłam, że chcę wypożyczyć z kaucją (jak w każdym normalnym hotelu), były po prostu wypożyczane za opłatą (gdybym wiedziała, to bym je sobie kupiła, zamiast używać starych, zniszczonych ręczników, ale poziom językowy pań na recepcji nie pozwolił nam na tak zaawansowaną wymianę zdań). Plusy - miła obsługa, codziennie ktoś śpiewa (jeśli ktoś to lubi, ale to musi być męczące dla kogoś, kto ma pokój przy restauracji), czysty basen hotelowy, nawet blisko piękna plaża(oddalona o kilkaset metrów stromej drogi) A teraz reszta Jedzenie - horror. Na śniadanie do wyboru jest: -jeden rodzaj jogurtu i musli, -4 rodzaje najtanszego dzemu (taki żel z cukrem i barwnikiem) -miód -jajka gotowane tak długo, że były zielone - 1 tania szynka -1 tani ser - pomidory -rogale i ciasto z większą ilością proszku do pieczenia, niż mąki Obiady - pierwsze 2 dni myśleliśmy, że kucharz ma wolne, bo jedzenie było okropne. Jakby ktoś kupił gotową lasagne z marketu i podgrzał w mikrofali. Potem było już dużo lepiej, ale do wyboru były 2 dania z karty do których nie ma dodatków. Dodatki są w formie bufetu (niby fajnie, ale wszystko zimne - zimne ziemniaki do kotleta to żadna przyjemność)...aha kucharz pracuje bez czepka (włos w makaronie). Nie rozumiem dlaczego hotel ma tyle pozytywnych opinii. Jedynym jego plusem jest to, że pokoje są dobrze sprzątane, a reszta jest po prostu gorsza niż w każdym innym hotelu, w innym kraju w którym byłam. Jak patrzę, że ludzie oceniają ten hotel tak wysoko, to nie wiem gdzie oni wcześniej byli. Ogólnie podsumowując wszystkie dopłaty - wychodzi tyle samo, co wzięcie hotelu 4*, a byłoby ładniej, byłoby lepsze jedzenie i nie byłoby niemiłych niespodzianek.