Hotel Rose Village

Byliśmy w lipcu 2024, rodzina 2+2. Wybraliśmy ten hotel, ponieważ nie lubimy dużych kompleksów. Lokalizacja hotelu jest idealna. Blisko do plaży. Do Nessebar ok. 3km (spacerkiem promenadą). Spokojny, kameralny hotel. Pokoje czyste, codziennie sprzątane. Ręczniki wymieniane co 3 dni, jednak jak się poprosi to bez problemu wymienią wcześniej. Wyposażenie pokoju - aneks kuchenny, żelazko, deska do prasowania. Brak suszarki do włosów. Wyżywienie mieliśmy w wersji all inclusive: Śniadania wybór jak w większości hoteli. Obiad, kolacja - modyfikowane dania więc nie było monotonii. Każdy mógł coś wybrać pod siebie. Starali się aby nie powtarzały się dania. Codziennie lody, przekąski. Odnośnie drinków itp. barman bez problemu robił drinki jakie sobie życzyliśmy. Obsługa bardzo życzliwa, uśmiechnięta. Widać, że się starają. Basen - wielkość wystarczająca, oddzielna strefa dla małych dzieci (brodzik), basen codziennie czyszczony, woda cieplutka, nigdy nie brakowało wolnych miejsc na leżakach. Podsumowując kameralny hotel, spokojny, miejsc przy basenie wystarczająco. Jedzenie jak jedzenie. Nie chodziliśmy głodni. Część potraw nam smakowała a część nie. ( każdy ma swoje smaki). Brak animacji dla dzieci ale wiedzieliśmy o tym rezerwując wczasy. Zależało nam na dobrej lokalizacji przy planowaniu zwiedzania. Jeśli wybierzemy się do Bułgarii, wybierzemy ponownie ten hotel. Wiemy czego możemy się spodziewać 🙂

Hotel położony w dobrej lokalizacji, niedaleko plaży, pokoje czyste odnowione i tyle zalet i plusów. Hotel ma dwa baseny, woda w nich była zimna z duża ilością piór ptasich kazdego ranka i czasami odchodów. Nad hotelem przez całą noc latały wielkie ptaki i zakłócały spokój , czasami był taki hałas, że nie dało się spać. W pokoju stary kineskopowy telewizor i kilkadziesiąt programów po bułgarsku i rosyjsku. Wycieczkę wykupiliśmy all inclusive. Jedzenie okropne, byliśmy juz w wielu hotelach ale czegoś takiego nie widzieliśmy. Każdego dnia prawie to samo, po kilku dniach mieliśmy juz dość. Jeśli nie przyszło sie w momencie donoszenia z kuchni to po chwili wszystko zimne. To co zostawało jednego dnia na drugi dzień serwowane w innej postaci. Kostki rybne przerabiane na paluszki następnego dnia. Produkty były naprawdę najniższej jakości. Widzieliśmy w jednym z marketów to co nam serwowali i to było najtańsze z najtańszych produktów. Napoje z proszków, alkohole bardzo niskiej jakości. Kawa i herbata tylko w określonych godzinach. Obsługa potrafiła zwrócić uwagę jak się podchodziło do automatu z gorącą wodą. Na sali była wystawiona lodówka z pojemnikami na lody. Wszystkie wieczka od lodów brudne i nigdy nie czyszczone. Dzieci jadły głównie frytki. Przyjmują rodziny z dziećmi a nawet jednej sali zabaw dla dzieci nie ma. Nikomu nie polecamy tego hotelu

Byłam z dziećmi i znajomymi (8osob) w Rose Village przez tydzień na opcji allinclusive. Jeśli chodzi o położenie, to jak dla nas było idealnie- z dala od centrum i tłoku. Blisko do plaży. Plażą można przejść do Nessebar Old City w ok 40 minut. Co do hotelu, to pokoje czyste, Klima działa sprawnie. Każdy pokój ma na wyposażeniu kuchnię, więc można wynająć pokój z opcją self catering. Widziałam, że można też na miejscu wykupić śniadanie/obiad i kolację. Od ulicy jest sklep z dużym asortymentem, blisko też jest supermarket. Jedzenie- ok, jest mały wybór, ale zawsze coś można wybrać. Niezjedzone jedzenie codziennie dostają nowe życie w kolejnych potrawach ;) Drinki- byłam już w Bułgarii i alkohol był o wiele lepszy, tu niestety wino z kija kwaśne, whisky i rum nie do wypicia, gin był ok. Najbardziej smakowało piwo. Cola, fanta, Sprite z koncentratu, soki dla dzieci też mało smaczne. Popołudniu wchodzą lody i suche ciasteczka. Szkoda, że owoce wyciąganie są tylko do posiłków głównych, a nie do popołudniowej przekąski. Bar czynny do godz 21:30 i ani minuty dłużej. Basen-są dwa, bez ratownika. Plus, że można pływać z kółkami czy na materacu. Poza tym nic się nie dzieje, hotel raczej należy traktować jako bazę noclegową. Hotel jest opanowany przez polskich turystów. P.S. W ostatnim dniu 7/8 miało rewolucję żołądkowe, podejrzewam, że po reaktywowanym kurczaku ( tylko 1 osoba nie jadła kurczaka), a dzień wcześniej nic nie było jedzone poza hotelem.