Wybrzeże liczy ponad 200 kilometrów długości. Woda właściwie przez cały rok ma temperaturę 20 stopni C. Żyć nie umierać. Dla mnie prawdziwie rajską plażą jest Playa Papagayo. Leży w obrębie Parku Narodowego Los Ajaches. Jesteśmy w krainie barw. Czerwień, ochra, turkus, błękit. Czyste szaleństwo. I rzecz ważna – plaża nie jest tak bardzo zaludniona jak inne, zwłaszcza przed południem.
Dla rodzin polecam plażę Las Cucharas na Costa Teguise. Jeśli macie malutkie dzieci, wybierzcie północną część plaży, morze tam jest wyjątkowo spokojnie. Wokół mnóstwo barków i restauracji i co niemiara wodnych atrakcji. Playa Mujeres znajduje się również w parku Los Ajaches. Piękna, ale bardziej zaludniona. Warto na nią zabrać porządny krem przeciwsłoneczny i parasol, bo cienia tam nie uświadczysz. Playa Grande w Puerto del Carmen to najbardziej ruchliwe i turystyczne miejsce z całej wyspy. To stąd można dostać się promem na Fuerteventurę lub na wyspę Lobos. Playa Blanca, położona na południu Lanzarote znana jest wszystkim bankietowiczom i nocnym markom. W dzień panuje tam raczej klimat rodzinny, ale nocą rozpoczyna się milutkie szaleństwo.
Niedaleko od plaży mieści się cudowna Marina Rubicon. Cumują tam piękne jachty i żaglówki. Jest na co popatrzeć. Playa de la Garrita wydaje mi się najbardziej dziką. Wieją tam silne wiatry, są dość wysokie fale. Turystów jest mało. Polecam ją tylko dla wytrawnych pływaków. Chyba, że chcecie puszczać latawce… :) Playa de Famara to raj dla surferów. Tutaj też trzeba uważać na wzburzone morze. Rodzinom z dziećmi ze względów bezpieczeństwa szczerze odradzam. Playa El Golfo to plaża wulkaniczna.
Piasek ma prawie czarny kolor. No i ostatnia plaża, położona na północy wyspy. Playa de la Cantera w Orzoli jest dość dzika i spokojna, a z niej rozciąga się cudowny widok na wyspę Graciosa. Podróż promem trwa 30 minut. Ach ta małmazja… :) Cudowne wino z Wysp Kanaryjskich. Winnice głównie znajdują się na Teneryfie i Lanzarote. W dawnych czasach, w XVI i XVII wieku, w Polsce wino to było bardziej cenione od węgrzynów, czyli przede wszystkim tokaju.
Największe składy małmazji znajdowały się w Lwowie. W Volumina legum, czyli pierwszym polskim zbiorze prawa stanowionego jest napisane: „Małmazyi we Lwowie zawsze wielki dostatek bywał, a skład małmazjowy nigdzie indziej nie miał być jak we Lwowie“. No cóż, dziś, by napić się małmazji trzeba jechać na Lanzarote, a nie na Ukrainę… :) A więc w drogę!
A piszę o winie i winnicach, gdyż te na Lanzarote wyglądają jakby żywcem wyjęte z jakiegoś filmu science-fiction. Stare powyginane krzewy, o dość surrealistycznych formach, chronione są przed wiatrem usypanymi kopczykami z kamieni. Trzeba to zobaczyć. Cały krajobraz tej wyspy jest na wskroś kosmiczny. Nie mówię tu o cudownych plażach i genialnym morzu, ale o tym, co stanowi serce tej wyspy. Lanzarote jest wyspą wulkaniczną. Na dość małej przestrzeni jest ponad 100 wulkanów i 300 kraterów. Ziemia ma kolor czerwonawy. Panuje tu przeuroczy klimat. Właściwie cały czas jest wiosna. Trudno tu odróżnić zimę od lata. Jednym słowem turystyczny raj.