Wyspa Gran Canaria nazywana jest często małym kontynentem lub kontynentem w miniaturze. Na zaledwie 60 kilometrach kwadratowych spotykamy wielką różnorodność krajobrazów i duże zróżnicowanie klimatu. Mamy tam ponad 60 kilometrów plaż, z których najpopularniejszą jest Playa del Inglès. Ale pora jednak na informacje, których w przewodnikach nie znajdziecie, a które powinny was zachęcić do podróży na Wyspy Kanaryjskie.
Gran Canaria różni się np. od Teneryfy. Na Teneryfie mamy jedną główną drogę przecinającą wyspę i dwie, która biegną wzdłuż wybrzeża. Gran Canaria jest cała poprzecinana małymi dróżkami i drogami, czasem niezwykle stromymi i krętymi. W wypożyczonym samochodzie, bo tak najlepiej zwiedzać wyspę, trzeba bardzo uważać. Ale warto zapuścić się w interior. Widoki są niezapomniane.
Koniecznie pojedźcie do Arucas. To tam produkuje się słynny rum kanaryjski Arehucas. Ale robią też tam wyjątkowo aromatyczny Ron Miel, czyli rum z dodatkiem miodu. W smaku wyczuwalne są suszone figi, skórka pomarańczy oraz aromat kwiatów czarnego bzu, kwiatów pomarańczy, wanilii, gałki muszkatołowej i goździków. Ten niezwykle subtelny alkohol jest „trunkiem kobiecym”… 🙂 Destylarnie rumu oczywiście można zwiedzać.
Ale nie tyko rumem Gran Canaria słynie. To jedyne miejsce w Europie, gdzie rosną krzewy kawowe. Tak, tak, plantacja kawy mieści się w dolinie Agaete. Do Valle de Agaete można dotrzeć jedynie samochodem, kierując się z Agaete w kierunku El Valle lub Berrazales. Ale z tą odmianą kawy arabica, uprawianej tu od XIX wieku, nie jest tak wcale łatwo. Kupić ją można jedynie w postaci zmielonej. Jeśli jesteście miłośnikami kawy i chcecie kupić ziarno, musicie poszukać jednej z miejscowych palarni. Ostrzegam, będzie to przygoda waszego życia. Oczy staną wam w słup, jak zobaczycie lokalne linie produkcyjne i sposób wypalania ziaren. Jeszcze bardziej się zdziwicie, jak usłyszycie cenę… 🙂 No chyba, że wasze zdolności negocjacyjne są na najwyższym kanaryjskim poziomie. Lepiej więc w zupełnie normalnej cenie kupić kawę już zmieloną w zwyczajnym spożywczaku. Ponadto w Agaete znajdują się najpopularniejsze plaże północnego wybrzeża wyspy, wiele cudownych restauracyjek i malownicze wybrzeże.
Z Agaete warto wybrać się do Puerto de Mogan. Droga jest stroma i kręta. Ale naprawdę warto. Miasteczko to nazywane jest Małą Wenecją Gran Canarii. No, bez przesady. Kanałów za dużo tu nie ma. Za to zupełnie co innego zachwyca w tym miejscu. Wąskie uliczki udekorowane są girlandami z kwiatów. Idąc nimi wydaje się nam jakby niebo było całe usiane magnoliami. Oczywiście wiadomo, że tu właśnie mieści się najbardziej turystyczna plaża, czyli Playa del Inglès, a niedaleko w Puerto Rico zabawa trwa 24 godziny na dobę. To clubbingowa stolica Wysp Kanaryjskich.
To moja ostatnia opowieść o Kanarach. To jednak jest niezwykłe miejsce. Bardzo zróżnicowane, a jednocześnie bardzo zrównoważone. Pogoda idealna przez cały rok. Atrakcje i dla całych rodzin z dziećmi, i dla włóczykijów i dla bankietowiczów. Widoki niezapomniane. Jedzenie doskonałe. Ceny umiarkowane. Żyć nie umierać.
Tomar, 22.09.2016, godzina 09.37 czasu lokalnego