Kuchnia kenijska jest dość zróżnicowana, ale nie spodziewajmy się znaleźć w tym kraju restauracji aspirujących do michelinowskich gwiazdek. Ale jeśli wiecie, co jeść, to da się zjeść smacznie i ciekawie. Warto więc przed podróżą trochę o Kenii i jej smakach poczytać. Z doświadczenia innych, którzy uczestniczyli w licznych safari, wiem, że chyba lepiej jada się w lodgach niż w samych hotelach, ale reguły nie ma. Nyama choma, czyli po prostu grillowane mięso, jada się chyba najczęściej, choć nie jest to danie tanie. Serwowana jest głównie kozina, a więc w Polsce dość rzadki przysmak, oraz jagnięcina. Ale uwaga! W Kenii jada się strusie, krokodyle i wielbłądy, a to już prawdziwa egzotyka i zupełnie inne smaki. Od kilku lat natomiast zabronione prawem jest jedzenie gazel, antylop, zebr i żyraf. I chyba nie ma czego żałować. Mięso tych zwierząt jest ponoć dość twarde.
Drugim, tradycyjnym daniem jest ugali, czyli rodzaj afrykańskiej mamałygi czy polenty. To rodzaj zbożowej papki robionej z białej kukurydzy lub z afrykańskiego prosa. Kenijczycy biorą do ręki porcję ugali, dodają do tego warzywa podane na stole i maczają w sosie. Bez sosu jest to raczej bez smaku, ale w połączeniu z dobrym ragout z koziny, zwanym tu karangą, staje się już ciekawą delicją.
Sukuma wiki to kolejne żelazne danie, które zaserwują wam w hotelu. W swahili oznacza to po prostu „zapchaj tydzień”, bowiem jest to danie bardzo tanie, pozwalające dotrwać sytym do końca tygodnia. Ale nie oznacza to, że jest niesmaczne. To rodzaj afrykańskiej kapusty. Coś między szpinakiem a jarmużem. Polskiej nazwy po prostu nie ma. Sukuma wiki gotuje się z pomidorami i słodką papryką. W smaku i konsystencji jest mniej delikatne od szpinaku czy duszonej kapusty na polską modłę. I to się je z ugali i z mięsem z sosem. I taka jest podstawa kenijskiej kuchni.
Pora na napoje. I tu będziemy na pewno zadowoleni, bo narodowym napojem kenijskim jest czarna herbata. Mało kto wie, że Kenia jest największym eksporterem tego napoju na świecie. Tylko że herbatę w Kenii pije się z mlekiem i kilkoma łyżkami cukru, czyli chai. Jak ktoś lubi „bawarkę” będzie très content. Jeśli ten przysmak nie przypada wam do gustu, wystarczy poprosić o herbatę bez mleka. Problemu nie będzie.
Z alkoholi pije się tu przede wszystkim piwo – głównie Tuskera lub Senatora. Hmmm… :) Ale w hotelach są piwa europejskie. Podobnie jest z winem. Jest w hotelach. Ale nie po to jesteśmy w Kenii, by pić wino z RPA! Pijmy lokalne destylaty! Waragi robi się z prosa, a Lirę Lirę z manioku. To mocne, czterdziestoprocentowe alkohole. Jest jeszcze busa… Jak przyjedziecie i spróbujecie, to się dowiecie jak to smakuje… :) Jest jeszcze changaa, ale tego lepiej unikać… :)