„Tyle wycieczek, tyle destynacji, tyle do zobaczenia. Świat jest ogromny! Co tu wybrać na urlop.” Te myśli pierwsze przyszły mi do głowy, kiedy zacząłem planować wyjazd na urlop. W dywagacjach pojawiła się Tajlandia, Sri lanka czy Dominikana. Nie wiedziałem, na co się zdecydować, gdy nagle pojawiła się ciekawa oferta z Teneryfą. Mimo że w ogóle nie brałem jej pod uwagę postanowiłem zaryzykować. To był strzał w dziesiątkę.
Teneryfa to miejsce dla każdego. Raj znajdą tutaj zarówno poszukujący spokoju i malowniczych miejsc, jak i ludzie chcący poimprezować i aktywnie spędzić czas uprawiając na przykład sporty wodne. Na Teneryfie byłem siedem dni i uważam to za optymalny wymiar czasu. Warto zacząć od tego, że ta jedna z najsłynniejszych Wysp Kanaryjskich, nie jest duża. Wraz ze znajomymi wynajęliśmy samochód i był to doskonały pomysł. Dzięki temu zwiedziliśmy najważniejsze miejsca i nie musieliśmy być zależni od innych. Zwiedzanie zajęło nam ok. 4 dni. Resztę czasu mogliśmy przeznaczyć na relaks nad przepięknym i orzeźwiającym oceanem.
Zwiedzanie Teneryfy rozpoczęliśmy od nadmorskiej miejscowości Los Gigantes położonej na zachodzie wyspy. Nazwa miasteczka wzięła się od pobliskich Acantilados de los Gigantes – klifów olbrzymów, których wysokość sięga od 300 do 600 metrów. Klify można podziwiać z punktu widokowego, naprawdę robią wrażenie. Następnie udaliśmy się do miejscowości Masca leżącej na wysokości 600 m n.p.m.
Do wsi Masca wiedzie wąska stroma droga co stanowi nie lada wyzwanie dla kierowców. Początkującym kierowcom odradzam podróż samochodem, bo łatwo o wypadek lub starcie hamulców. Masca jest spokojnym miejscem, z typową dla regionu architekturą.
Wioska jest licznie odwiedzane przez turystów, stanowi też punkt wędrówek trekkingowych. Tutaj to przy popołudniowej herbacie, siedząc w kawiarni oglądaliśmy dalszą część klifów Los Gigantes. W kolejnej części podróży objechaliśmy dookoła całą wyspę, zatrzymując się w północnych nieturystycznych miastach, gdzie mieliśmy przyjemność obserwacji codziennego życia Kanaryjczyków.
Ostatni dzień wyprawy samochodowej wykorzystaliśmy na to, aby wjechać na aktywny wulkan Pico del Teide. Muszę przyznać, że było to niesamowite przeżycie zacząć tuż przy oceanie i wjechać blisko 2,4 km pod górę. Daje to możliwość obserwacji przyrody, od terenów pustynnych, po lasy sosnowe, trawy i roślinność wysokogórską, co składa się na typowy dla Teneryfy różnorodny krajobraz. A widok z wulkanu Pico del Teide zapiera dech w piersiach!
Po tych wszystkich atrakcjach odwiedziliśmyPlaya de las Américas, czyli rozrywkowe centrum całej Teneryfy. W tym mieście położonym na południu impreza trwa cały dzień! Amatorzy zabaw czy tańca, wspaniale spędzą tutaj czas. W swoim wpisie nie wspominam o takich miejscach jak Siam Park czy Loro Park, bo są to miejsca, które koniecznie trzeba zobaczyć, a tym samym są tak mocno promowane na Teneryfie, że trudne je pominąć.
Teneryfa to miejsce, w którym każdy znajdzie swój zakątek. Sprawdź naszą ofertę wycieczek na Teneryfę: Lato First Minute Teneryfa