Martin Berasetegui, geniusz kuchni, zdobywca w sumie 8 gwiazdek Michelina (w tym trzech dla restauracji w Lasarte-Oria w Hiszpanii) ma kilka knajp. Jedna z nich mieści się w Meksyku, w mieście Playa del Carmen, w hotelu Paradisus Playa del Carmen La Esmeralda. Passion – to nazwa restauracji tego mistrza kuchni molekularnej. To niezwykle rzadki przypadek, aby w hotelu oferującym turystom tzw. formułę all inclusive być karmionym przez jednego z najlepszych na świecie wirtuozów kuchni. Więc jak już wybierać się do Meksyku, do Playa del Carmen, warto wybrać właśnie ten hotel lub choć raz zajrzeć do Passion. Ale niektórzy twierdzą, że lepsza kuchnia jest w restauracji meksykańskiej Mole, zarządzanej przez francuskiego szefa kuchni Laurenta Brouarda. I choć nie nosi on na fartuchu żadnej gwiazdki Michelina, opanował doskonale zawiłości meksykańskich potraw.
Kilka słów o samym Playa del Carmen. To dość niedawno zbudowany turystyczny kompleks, stanowiący swoistego rodzaju konkurencję dla Cancun. Miasteczko wchodzi w skład tzw. Riwiery Majów. Jest tu nieco spokojniej niż w tłumnie odwiedzanym Cancun, a równie miło, ekskluzywnie, i jak już pisałem, niezwykle smacznie. Przez wieki Playa del Carmen była malutką wioską rybacką Majów, z której łodzie wypływały na największą, meksykańską wyspę Cozumel. Tam bowiem do dziś mieści się ważna świątynia Indian, poświęcona bogini płodności, medycyny i tkactwa Ixchel. To również groźna bogini tęczy, która Majom kojarzy się źle. Twierdzą bowiem, że tęcza bierze swój początek w wyschniętej studni. Na wyspie mieści się też park narodowy Chankanaab. Można tam nurkować i pływać z delfinami. Ale wypoczywając w Playa del Carmen, należy przede wszystkim odwiedzić Chichén Itzá ze słynną piramidą Kukulkana. Całe stanowisko archeologiczne zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i ogłoszone jednym z siedmiu nowych cudów świata. Plaże są na Riwierze Majów wszędzie. W większości położone w pobliżu hoteli. Dla miłośników spokojniejszego wypoczynku, z dala od turystycznej wrzawy, polecam miasteczko Akumal.
Na całym półwyspie Jukatan, na którym leży Riwiera Majów i Cancun, nie ma ani jednej rzeki. Ziemię nawadniają wody gruntowe, deszcze oraz typowe dla regionu akweny, czyli cenoty. Te gigantyczne studnie z krystaliczną woda są od ponad 10 tysięcy lat podstawowymi zbiornikami dla Majów. Największe otwarte cenote mieści się w Chichén Itzá. W większości cenotów położonych między Playa del Carmen i Tulum można nurkować, zarówno z butlą, jak i z tzw. fajką. To wspaniałe, niedrogie i niezapomniane przeżycie.
I jeszcze jedna ciekawostka. Na Riwierze Majów rosną puchowce. Te wielkie, osiągające do 70 metrów wysokości święte drzewa Indian, łączą – wedle wierzeń – świat podziemny z ziemią i niebem. Drzewa te służyły też do wytwarzania kapoku. Zwyczajowo sadzono je na głównych placach osiedli Majów. Kwitną przepięknie na fioletowo, wcześniej tracąc liście. To niezwykły widok nagich gałęzi drzew z wielkimi kwiatami.