Hotel na bardzo nikim poziomie, zdecydowanie nie powinien być 4 gwiazdkowy. Chcę zaznaczyć, że odwiedzamy różne medispa w Polsce i za granicą i mamy realne porównanie. Jeżeli ktoś ceni sobie wypoczynek w dobrym hotelu biorąc pod uwagę restauracje, pokój i atmosferę to nie będzie zadowolony z wyboru tego obiektu. W restauracji są co tydzień serwowane te same posiłki według menu tygodniowego( nie zdziwię się, jak się okaże, że niezjedzone potrawy są mrożone i w kolejnym tygodniu odgrzewane. Stoliki są brudne, przecierane jakimś chemicznym specyfikiem i brudną ścierką -przy gościach hotelowych. Serwety na stolikach zamiast być wymienione są wycierane i spryskiwane tym samym chemicznym cudem, co stoliki (aż sztywne od tej chemii, zamiast wyprać je konserwowali). W efekcie stoliki, krzesła i obrus- w sumie czego się nie dotknie w tej restauracji się obrzydliwie klei, lepi i na pewno każdą czystą osobę przyprawi o mdłości. Jedzenie jest bardzo słabej jakości. Na śniadanie każdego dnia były parówki, kiełbasy w wodzie, kiełbasy smażone czy pieczone i kaszanka - wszystko w okrasie cebuli smażonej i w tłuszczu. Były też a'la racuchy - bardziej jakieś grube na 7 cm placki, które jak się dotknęło ociekały tłuszczem i co gorsze były zupełnie bez smaku. Do wyboru była też jajecznica, która się rozdzielała- wyglądało to jak breja jajeczna zagęszczona mąką. I jajka gotowane na twardo, ale tak twardo, że aż żółtko było ciemne, a jajko było tak przegrzane, że po 5 -10 minutach na talerzu nadal parzyło i nie dało się go zjeść. Poza tym było gotowanie na świeżo przez kucharza- albo tosty albo gofry ze śmietaną - i to była jedyna rzecz jadalna i w miarę smaczna na śniadaniu - ale czy zdrowa?? Do wyboru zawsze były też warzywa, ale dwa razy trafiliśmy na skwaśniałego, zepsutego pomidora, zwiędłego - wczorajszego ogórka. Były wędliny, pasztety i sery, też średniej jakości, jak to w hotelach. Pieczywo świeże, duży wybór. Było masło i margaryna porcjowana w jednorazowych małych pojemniczkach. Kawa z ekspresu ciśnieniowego - tu trzeba uważać, bo zamiast mleka wsypują proszek mleczny, który ekspres zamienia na pienione mleko! Owoce były i owszem, banany pokrojone na małe kawałeczki, gorzej niż w przedszkolu i całe czarne, bo się utleniły, nektarynki spleśniałe. Były ciasta niby z własnej cukierni, ale wyglądały bardzo kolorowo i nieświeżo i nie skusiłam się na nie, raz nałożyłam sobie i pachniało na kilometr lodówką. Masakra! Obiadokolacje były bardzo mocno doprawione, pieprzne. Menu dziecięce też nie było dobre, zdarzały się parówki - identyczne z parówkami, które było na śniadaniu, z tą różnicą że były podane w sosie pomidorowym (nie wiem, czy to przypadek, ale dzień wcześniej była zupa pomidorowa- może z niej zrobili sos do parówek), ale w tym dziecięcym menu były kulki ziemniaczane a'la frytki smażone w tłuszczu, był ryż z kolorowym co nie co imitującym owoce, były chipsy, paluszki słone, ciepłe lody, zupa ogórkowa, która miała wszystko, co możliwe w środku - niczym zlewki z pozostałych dań. Był podawany kompot dla dzieci, ale tak słodki, że musieliśmy go rozcieńczać wodą, aby można go było podać dzieciom. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że stolik z menu dziecięcym był pilnie strzeżony przez kelnerów, aby nikt przypadkiem nie skradł talerza zupy, która była niby dedykowana dzieciom! śmieszne, że nikt nie pilnował dzieci, żeby nie jadły menu dorosłych???!!!:)) Surówki były podawane gotowe, takie z pudełek. Drinki w barze były serwowane bez lodu, aperol był ciepły, bo w hotelu zabrakło lodu w kostkach. Piwo niby rzemieślnicze, ale przechowywane jest w plastikowych beczkach. Poza tym po tym trunku bolała głowa, jakby było zanieczyszczone metanolem. Dostaliśmy vouchery do kawiarni na kawę i ciasto. Okazało się, że dla gości hotelowych jest przewidziana tylko kawa biała albo czarna, natomiast ciasto było z kuchni - to stare śmierdzące lodówką, na telefon przynosił kucharz(kelnerka zadzwoniła przy mnie do kuchni i zapytała, jakie ciasto maja aktualnie dla voucherowców - były to niezjedzone resztki ze śniadania i kolacji). Nie ma czego żałować, kawa w kawiarni kwaśna, na pewno nie będzie smakować smakoszom kawy. Panie kelnerki kłóciły się o drobne pieniądze- bilon, atmosfera w kawiarni była ciężka, byliśmy tam raz jedyny i nie wróciliśmy. W całym hotelu panował klimat niemiecki. Wszystko pod Niemców. Kapela grająca po niemiecku, grajek przy kolacji świergotał po niemiecku, kelner zwracał się do nas podczas posiłków po niemiecku. Vouchery do kawiarni w języku niemieckim. Zresztą ponad 80% gości hotelowych to Niemcy, ale nie tacy przeciętni. czy dobrze wykształceni. To ludzie kaszlący w obrzydliwy sposób, smarkający do talerza, kichający do bemarów, przeraźliwie otyli, spoceni, nieświeżo pachnący, dotykający rękoma pieczywa, wędlin i serów. Po prostu obrzydliwość, jakiej mało. Pokój był mały, sufit nisko zawieszony, wentylacja bardzo słaba, pomimo zakazu palenia ciągle było czuć smród papierosów. Wykładzina brudna, poplamiona. Sprzątaczki niby były, ale o wymianę pościeli musieliśmy prosić aż 3 razy! Połowa śmieci nie była zabierana, brudny talerzyk po herbacie nie był wymieniony na czysty. W restauracji były też niedomyte naczynia, brud syf i ubóstwo. W restauracji zewnętrznej wszyscy palili papierosy, pomimo zakazu palenie. Widać, że ten hotel jest pod ludzi z niskim wykształceniem i małymi oczekiwaniami. Pod robotników. szkoda urlopu na taki hotel.
Ewa M2019-08-07