Dla dzieci
- łóżeczko dziecięce (na zapytanie, w cenie)
- wysokie krzesełko
- miniklub (dla dzieci w wieku 3-8 lat)
- pokój zabaw
- menu dla dzieci
- brodzik (zewnętrzny, ze słodką wodą)
- animacje dla dzieci (codziennie)
Bez wątpienia jeden z najlepiej ocenianych hoteli all inclusive w Kenii pod względem serwisu, jakości posiłków i fenomenalnej lokalizacji. Ten klimatyczny, 4-gwiazdkowy obiekt położony jest tuż przy plaży Diani Beach. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Baseny, zaplecze sportowe, restauracje ze smaczną kuchnią, zaciszny ogród i bogaty wybór zabiegów spa to tylko część atrakcji. W hotelu pomyślano również o najmłodszych urlopowiczach. Na dzieci w wieku 3-8 lat czeka moc atrakcji w miniklubie. Ze względu na swoją lokalizację kompleks jest dobrą bazą wypadową dla tych, którzy chcą poznawać uroki Kenii. W odległości 30 min jazdy znajduje się rezerwat przyrody Shimba Hills. Pobyt w Baobab Beach Resort & Spa to przepis na udane, afrykańskie wakacje i świetną zabawę.
W Baobabie byłem od 29.12.2018r. do 13.01.2019r. z biurem podróży TUI. Przede wszystkim - świetny hotel, bardzo ładnie położony, z wygodnym dostępem do plaży....no właśnie, to ogromny minus (stąd jedna gwiazdka mniej)... z plaży praktycznie nie da się korzystać, z uwagi na beach boysów, którzy są bardzo natrętni i zwykłe "No, thanks" w odpowiedzi na ich próby sprzedaży wycieczek itp. w większości przypadków są niewystarczające. Oczywiście niektórzy turyści mogą uznawać to za walor, dla mnie i mojej dziewczyny było to uciążliwe i praktycznie zniechęcało nas do spacerów po plaży która jest po prostu piękna, więc tym bardziej szkoda że tak cudowną plażę opanowali beach boysi, odstraszając może nie wszystkich ale na pewno większość turystów przebywających w Baobabie. To prawda, ochrona hotelu nie dopuszcza by beach boysi wchodzi na teren hotelu, ale zdarzało się że próbowali w nachalny sposób nawiązać kontakt z osobami które przebywały na terenie hotelu. Na pewno niektórym to może popsuć wypoczynek, a hotel, w moim odczuciu, ma pełen wachlarz możliwości by to zmienić (np. poprzez wygrodzenie terenu). Wracając do ogromnych plusów, bo ich jest znakomita większość: - widok z okna na ocean (takie usytuowanie hotelu i pokoi pozwoliło na to by, moim zdaniem, jeżeli nie wszystkie to na pewno znakomita większość pokoi miała widok na ocean; - hotel bardzo rozległy składający się z trzech części (najbardziej wysunięta na lewo - Maridadi, część środkowa - Baobab i cześć najbardziej wysunięta na prawo - Kole Kole); każda część dysponowała restauracją (w Maridadi i Kole Kole dodatkowe restauracje płatne, a' la carte); takie położenie hotelu powodowało że nie czuć było tłoku i natężenia znajdujących się w hotelu osób; w każdej części znajdowały się bary i baseny z dobrym zapleczem sanitarnym (prysznice zewnętrzne i toalety);- kuchnia, bardzo urozmaicona i bardzo smaczna; zdarzały się kolacje "tematyczne", co dodatkowo potęgowało dobre wrażenia; dużo stacji z kucharzami przyrządzającymi dania na bieżąco;- obsługa - bardzo sympatyczni, pomocni ludzie; pomimo tradycji "pole pole" (powoli, powoli), każda zgłaszana przez nas prośba była realizowana przez pracowników hotelu już za 2-3 podejściem, co szczerze, przy takiej liczbie gości i takiej tradycji, uważam za dobry wynik, Bardzo fajny pomysł z zaangażowaniem osób z zewnątrz którzy byli ustawieni przy basenach w Baobabie i Kole Kole i przygotowywały świeże kokosy (za darmo, ale mile widziane były napiwki); ja bardzo często z tego korzystałem (świetny napój), dodatkowo młodzi Kenijczycy mieli okazję do zarobku;
bardzo fajny obiekt, położony przy pięknej plaży diani. ogromny teren i pełno zieleni, nawet jak jest dużo ludzi to nie czuć tłoku. byliśmy w części baobab - pokoje były na prawdę w porządku, czyste i zadbane, codziennie sprzątane. na terenie 3 restauracje z bardzo dobrym i różnorodnym jedzeniem - każdy znajdzie coś dla siebie. fajny basen infinity. obsługa bardzo miła, pomocna i wiecznie uśmiechnięta, animacje wieczorne na wysokim poziomie. trzeba tyko uważać na biegające wszędzie małpy-złodziejki ;) w czasie odpływu obsługa znosi leżaki hotelowe na plażę i dopóki się na nich leży ma się spokój, po odejściu zaraz atakują cię beachboysi ale są bardzo mili i nigdy nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych sytuacji.
W hotelu Baobab Resort & Spa spędziliśmy niezapomniany tydzień przerwany dwudniowym niesamowitym safari. Wczasy w Kenii wykupiliśmy w TUI, często korzystamy z ich usług i jakoś tak mamy do nich zaufanie. Pakiet wakacyjny obejmował pobyt w luksusowym hotelu oraz dwudniowe safari. Nasze zimowe wakacje rozpoczęły się 14 grudnia wylotem z Warszawy lotowskim Dreamlinerem. Następnie po wylądowaniu w Mombasie zostaliśmy zapakowani do autokaru ze sprawną, choć cieknącą klimatyzacją, ale to nie miało znaczenia bo wszyscy mogliśmy cieszyć się 30 stopniami Celsjusza w drugiej połowie grudnia!!! Jak dotarliśmy do hotelu było już ciemno, więc nie za bardzo można było cokolwiek oglądać. Ale rano niespodzianka, wychodzę na balkon, a tam piękny Koczkodan siwobrody czeka na mnie na poręczy!! Niesamowite, za chwilę pojawia się kolejna małpka. Jak się później okazało, koczkodany wcale aż tak bardzo nie lubiły ludzi, raczej zależało im na ewentualnych słodyczach jakie można pozyskać z naszych pokoi. Przestrzegając zaleceń podanych przez Panią rezydent Ulę (serdecznie pozdrawiam) nie mieliśmy z nimi nigdy jakichkolwiek problemów. Jeden raz na terenie hotelu pojawiły się dwa pawiany (to już całkiem spore małpy), ale zostały przegonione przez pracowników. Generalnie koczkodany były bardzo częstymi gośćmi na terenie całego hotelu. Kompleks hotelowy składa się z trzech restauracji, trzech zespołów basenowych oraz kilku części sypialnych. Ze względu na wyjazd na safari mieliśmy w czasie pobytu dwa różne pokoje, ale oba były bardzo przestronne, gustownie urządzone z ogromnymi łazienkami. Pokoje sprzątane codziennie, wymiana ręczników codziennie. Restauracje serwowały bardzo urozmaicone posiłki z całkiem bogatą ofertą owoców, każdy bez problemu mógł znaleźć coś dla siebie. Raz skorzystaliśmy razem ze znajomymi poznanymi na miejscu (serdeczne pozdrowienia dla Oli, Grzegorza i Maxa ) z restauracji a’la carta – przepyszny homar!!! Bary oferowały całkiem sporą gamę przeróżnych alkoholi w opcji al inclusive, ale jeżeli ktoś miał ochotę, mógł za opłata napić się bardziej markowych trunków. Barmani potrafili przyrządzać całkiem niezłe drinki, panie szczególnie pokochały pinacoladę, jak dla mnie zbyt słodka. Baseny to poezja sama w sobie, gdzie by się nie poszło tam cudownie ciepła, czysta i zachęcająca do przebywania w niej przez cały dzień woda. Tego się nie da opisać, tam trzeba być!!! Problemy żołądkowe? Nie mieliśmy żadnych. Piliśmy płyny serwowane przez hotel, wodę tylko w butelkach no i drinki oczywiście z lodem, tak drinki z lodem! Nie wolno pić wody z kranu, no ale to powinno być dla wszystkich oczywiste. Słyszeliśmy o kłopotach żołądkowy których nabawił się jeden z uczestników safari wykupionego raczej u plażowych sprzedawców, no ale może trochę niższa cena niesie za sobą pewne ryzyko. Dwudniowe safari w Tsavo West i nocleg w Sarova Salt Lick Game Lodge wspomnienia które zapadają na bardzo długo w pamięci. Niezapomniane dwa dni z obcowaniem z dzika przyrodą i nocleg w niezwykłym hotelu w samym sercu parku narodowego. Oglądanie żyjącego na wolności słonia czy lwa z odległości kilku metrów dostarcza niesamowitych emocji. Stado bawołów idące do wodopoju, niezliczone gatunki antylop, czy guźce? Po prostu niesamowite. Jesteśmy zachwyceni pobytem w tym niezwykłym hotelu, oprócz niezapomnianych przeżyć udało nam się jeszcze nawiązać bardzo fajną znajomość, która być może już niedługo zaowocuje kolejnym wspólnym wyjazdem. Co myśleliśmy wsiadając do autobusu wiozącego nas na lotnisko w Mombasie do samolotu powrotnego do Polski? Zacytuję klasyka: I’ll be back.
W Baobabie byłem od 29.12.2018r. do 13.01.2019r. z biurem podróży TUI. Przede wszystkim - świetny hotel, bardzo ładnie położony, z wygodnym dostępem do plaży....no właśnie, to ogromny minus (stąd jedna gwiazdka mniej)... z plaży praktycznie nie da się korzystać, z uwagi na beach boysów, którzy są bardzo natrętni i zwykłe "No, thanks" w odpowiedzi na ich próby sprzedaży wycieczek itp. w większości przypadków są niewystarczające. Oczywiście niektórzy turyści mogą uznawać to za walor, dla mnie i mojej dziewczyny było to uciążliwe i praktycznie zniechęcało nas do spacerów po plaży która jest po prostu piękna, więc tym bardziej szkoda że tak cudowną plażę opanowali beach boysi, odstraszając może nie wszystkich ale na pewno większość turystów przebywających w Baobabie. To prawda, ochrona hotelu nie dopuszcza by beach boysi wchodzi na teren hotelu, ale zdarzało się że próbowali w nachalny sposób nawiązać kontakt z osobami które przebywały na terenie hotelu. Na pewno niektórym to może popsuć wypoczynek, a hotel, w moim odczuciu, ma pełen wachlarz możliwości by to zmienić (np. poprzez wygrodzenie terenu). Wracając do ogromnych plusów, bo ich jest znakomita większość: - widok z okna na ocean (takie usytuowanie hotelu i pokoi pozwoliło na to by, moim zdaniem, jeżeli nie wszystkie to na pewno znakomita większość pokoi miała widok na ocean; - hotel bardzo rozległy składający się z trzech części (najbardziej wysunięta na lewo - Maridadi, część środkowa - Baobab i cześć najbardziej wysunięta na prawo - Kole Kole); każda część dysponowała restauracją (w Maridadi i Kole Kole dodatkowe restauracje płatne, a' la carte); takie położenie hotelu powodowało że nie czuć było tłoku i natężenia znajdujących się w hotelu osób; w każdej części znajdowały się bary i baseny z dobrym zapleczem sanitarnym (prysznice zewnętrzne i toalety);- kuchnia, bardzo urozmaicona i bardzo smaczna; zdarzały się kolacje "tematyczne", co dodatkowo potęgowało dobre wrażenia; dużo stacji z kucharzami przyrządzającymi dania na bieżąco;- obsługa - bardzo sympatyczni, pomocni ludzie; pomimo tradycji "pole pole" (powoli, powoli), każda zgłaszana przez nas prośba była realizowana przez pracowników hotelu już za 2-3 podejściem, co szczerze, przy takiej liczbie gości i takiej tradycji, uważam za dobry wynik, Bardzo fajny pomysł z zaangażowaniem osób z zewnątrz którzy byli ustawieni przy basenach w Baobabie i Kole Kole i przygotowywały świeże kokosy (za darmo, ale mile widziane były napiwki); ja bardzo często z tego korzystałem (świetny napój), dodatkowo młodzi Kenijczycy mieli okazję do zarobku;
bardzo fajny obiekt, położony przy pięknej plaży diani. ogromny teren i pełno zieleni, nawet jak jest dużo ludzi to nie czuć tłoku. byliśmy w części baobab - pokoje były na prawdę w porządku, czyste i zadbane, codziennie sprzątane. na terenie 3 restauracje z bardzo dobrym i różnorodnym jedzeniem - każdy znajdzie coś dla siebie. fajny basen infinity. obsługa bardzo miła, pomocna i wiecznie uśmiechnięta, animacje wieczorne na wysokim poziomie. trzeba tyko uważać na biegające wszędzie małpy-złodziejki ;) w czasie odpływu obsługa znosi leżaki hotelowe na plażę i dopóki się na nich leży ma się spokój, po odejściu zaraz atakują cię beachboysi ale są bardzo mili i nigdy nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych sytuacji.
W hotelu Baobab Resort & Spa spędziliśmy niezapomniany tydzień przerwany dwudniowym niesamowitym safari. Wczasy w Kenii wykupiliśmy w TUI, często korzystamy z ich usług i jakoś tak mamy do nich zaufanie. Pakiet wakacyjny obejmował pobyt w luksusowym hotelu oraz dwudniowe safari. Nasze zimowe wakacje rozpoczęły się 14 grudnia wylotem z Warszawy lotowskim Dreamlinerem. Następnie po wylądowaniu w Mombasie zostaliśmy zapakowani do autokaru ze sprawną, choć cieknącą klimatyzacją, ale to nie miało znaczenia bo wszyscy mogliśmy cieszyć się 30 stopniami Celsjusza w drugiej połowie grudnia!!! Jak dotarliśmy do hotelu było już ciemno, więc nie za bardzo można było cokolwiek oglądać. Ale rano niespodzianka, wychodzę na balkon, a tam piękny Koczkodan siwobrody czeka na mnie na poręczy!! Niesamowite, za chwilę pojawia się kolejna małpka. Jak się później okazało, koczkodany wcale aż tak bardzo nie lubiły ludzi, raczej zależało im na ewentualnych słodyczach jakie można pozyskać z naszych pokoi. Przestrzegając zaleceń podanych przez Panią rezydent Ulę (serdecznie pozdrawiam) nie mieliśmy z nimi nigdy jakichkolwiek problemów. Jeden raz na terenie hotelu pojawiły się dwa pawiany (to już całkiem spore małpy), ale zostały przegonione przez pracowników. Generalnie koczkodany były bardzo częstymi gośćmi na terenie całego hotelu. Kompleks hotelowy składa się z trzech restauracji, trzech zespołów basenowych oraz kilku części sypialnych. Ze względu na wyjazd na safari mieliśmy w czasie pobytu dwa różne pokoje, ale oba były bardzo przestronne, gustownie urządzone z ogromnymi łazienkami. Pokoje sprzątane codziennie, wymiana ręczników codziennie. Restauracje serwowały bardzo urozmaicone posiłki z całkiem bogatą ofertą owoców, każdy bez problemu mógł znaleźć coś dla siebie. Raz skorzystaliśmy razem ze znajomymi poznanymi na miejscu (serdeczne pozdrowienia dla Oli, Grzegorza i Maxa ) z restauracji a’la carta – przepyszny homar!!! Bary oferowały całkiem sporą gamę przeróżnych alkoholi w opcji al inclusive, ale jeżeli ktoś miał ochotę, mógł za opłata napić się bardziej markowych trunków. Barmani potrafili przyrządzać całkiem niezłe drinki, panie szczególnie pokochały pinacoladę, jak dla mnie zbyt słodka. Baseny to poezja sama w sobie, gdzie by się nie poszło tam cudownie ciepła, czysta i zachęcająca do przebywania w niej przez cały dzień woda. Tego się nie da opisać, tam trzeba być!!! Problemy żołądkowe? Nie mieliśmy żadnych. Piliśmy płyny serwowane przez hotel, wodę tylko w butelkach no i drinki oczywiście z lodem, tak drinki z lodem! Nie wolno pić wody z kranu, no ale to powinno być dla wszystkich oczywiste. Słyszeliśmy o kłopotach żołądkowy których nabawił się jeden z uczestników safari wykupionego raczej u plażowych sprzedawców, no ale może trochę niższa cena niesie za sobą pewne ryzyko. Dwudniowe safari w Tsavo West i nocleg w Sarova Salt Lick Game Lodge wspomnienia które zapadają na bardzo długo w pamięci. Niezapomniane dwa dni z obcowaniem z dzika przyrodą i nocleg w niezwykłym hotelu w samym sercu parku narodowego. Oglądanie żyjącego na wolności słonia czy lwa z odległości kilku metrów dostarcza niesamowitych emocji. Stado bawołów idące do wodopoju, niezliczone gatunki antylop, czy guźce? Po prostu niesamowite. Jesteśmy zachwyceni pobytem w tym niezwykłym hotelu, oprócz niezapomnianych przeżyć udało nam się jeszcze nawiązać bardzo fajną znajomość, która być może już niedługo zaowocuje kolejnym wspólnym wyjazdem. Co myśleliśmy wsiadając do autobusu wiozącego nas na lotnisko w Mombasie do samolotu powrotnego do Polski? Zacytuję klasyka: I’ll be back.
Muszę przyznać że zaskoczył mnie ten hotel, bardzo rozległy w terenie, całość hotelu zadbana, dużo zieleni, praktycznie na bieżąco pielęgnowanej, wolne leżaki przy basenach pomimo sporej ilości ludzi, podzielony na trzy strefy cichą, przy której nie usłyszymy żadnego dźwięku z głośnika, standardową, w której przyjemnie gra jakaś nutka oraz rozrywkową z głośną muzyką oraz największą ilością rozrywek, przy każdej ze stref basen, bar z przekąskami oraz restauracja. Zakwaterowałem się w okrągłym domku krytym jak wszystko w tej okolicy strzechą, domek czysty z małym tarasem, sprzątany codziennie. Już kolejnego dnia pobytu zaskoczył nas widok małpek, które biegają sobie po ośrodku i jak tych małych nie trzeba się bać, na większe trzeba uważać. Napoje chłodzące i alkoholowe dobre (woda butelkowana na wynos), personel i barmani zawsze bardzo pomocni, pyszna naturalna kawa serwowana przy barach z przekąskami (w strefie rozrywkowej serwowana jest również pizza), jedzenie w restauracji to kwestia gustu, dość duży wybór, choć monotonnie, codziennie na kolacje inny wystrój i jedno inne danie. Bardzo pyszne owoce oraz wyroby cukiernicze. Przepiękna plaża, częste odpływy i przypływy, jedynie bardzo upierdliwi tubylcy, jednak wystarczy nie odpowiadać na ich zaczepki i już po kilkunastu lub kilkudziesięciu metrach nas zostawią. Animacje osobiście nie przypadły mi do gustu to jednak muszę wspomnieć że opieka animatorów jest na wysokim poziomie, przez cały czas bardzo się starają umilać czas, poprzez zabawę czy rozmowy. Dwukrotnie skorzystałem z wycieczki rowerowej, oraz wyjazdu do Momabasy aby poznać bliżej tutejsze życie, korzystając nie z oferty hotelu, a firmy "Polak w Tropikach" która zorganizowała wszystko na najwyższym poziomie, więc z czystym sumieniem polecam. Co do straszenia malarią to osobiście nie widziałem ani jednego komara i innych uciążliwych owadów, ani w hotelu ani na wycieczkach. Niestety zmuszony jestem do zabrania jednej gwiazdki za internet, a raczej jego częsty brak, pomimo że zasięg wifi jest praktycznie wszędzie to bardzo często usługa jest niedostępna. Jeśli wybieracie się Państwo wypocząć, ale będziecie potrzebowali czasami nagle popracować, trzeba będzie wstrzelić się w dobrą porę.
Spędziliśmy w tym hotelu dwa tygodnie stycznia.Mieszkaliśmy w części Baobab.Pokoje rozczarowały nas bardzo zniszczoną pościelą,spraną do granic możliwości .Ręczniki również bardzo sprane i zniszczone .Zapach samych poduszek też pozostawiał wiele do życzenia.Pokój i wyposażenie też już nadają się do wymiany.Sprzątanie było też mało dokładne.Co do dużych utrudnień w ciągu dwóch tygodni ok 5 dni przez większość dnia nie było prądu,ciepłej wody ,również w nocy często były przerwy w prądzie co skutkowało tym ,że przestawała chodzić klimatyzacja i robiło się gorąco.Jednak te niedogodności były tylko w części Baobab a dwa pozostałe skrzydła nie posiadały takich problemów.Również te pozostałe skrzydła posiadały znacznie wyższy standard.Całość hotelu zadbana,dużo zieleni,wystarczająca ilość leżaków.Na wysokim poziomie opieka animatorów ,którzy bardzo się starali umilać czas.Cały personel ,barmani bardzo pomocni.Kwestia posiłków to kwestia gustu ,dość duży wybór,choć monotonnie.Wino i piwo dobre.Pyszne owoce ,smaczne mango i ananasy.Co do firmy TUI,to żenujący poziom ,opieka rezydenta ograniczona wyłącznie do sprzedaży wycieczek .Poza tym nie reklamuje się wycieczek fakultatywnych oczerniając firmy konkurencyjne.My korzystaliśmy z firmy Polak w Tropikach i wszystko było zorganizowane na najwyższym poziomie.Nie widzieliśmy też żadnego komara i innych uciążliwych owadów.Na terenie hotelu dużo małp,które potrafiły psocić.
81m2
47m2
50m2
47m2
26m2