Niestety pobyt mimo uroków okolicy i super pogody odbył się w nieprzyjemnych okolicznościach. Byliśmy tam w trójkę z synkiem, który obchodził pierwsze urodziny. Pobyt był krótki tylko 5 dni, zakupiony w ostatniej chwili więc nie było wielkiego wyboru. Wybraliśmy to miejsce na podstawie opinii ale z poprzedniego roku.
Zapłaciliśmy za full board czyli śniadanie, lunch i kolację. Niestety jedzenie strasznie ubogie, obsługa masakryczna. Rozumiemy, że nowe zasady związane z covid 19 itd ale mimo tego, że hotel nie był obsadzony gośćmi to obsługa nie dawała rady z prostej przyczyny, nie było wystarczającej ilości ludzi do pracy. Na śniadaniu przed 8 gdzie np było ok 10 stolików do obsługi, pracowała jedna osoba, która wydawała jedzenie, kolejka i czekanie 30 minut zanim coś się dostało. Aż sami goście pytali i prosili by ktoś pomógł tej jednej, biednej kelnerce. Sam to oferowałem, że założę maskę, rękawice i pomogę rozładować kolejkę. Ze względów higienicznych nie można było samemu się obsłużyć na restauracji więc tworzyły się długie kolejki, stoi człowiek w takiej kolejce, biorąc ze sobą dwa talerze, potem stanie znowu po deser czy owoce. Jedzenie mało urozmaicone, jak w Grecji w sezonie może nie być winogron czy innych owoców?! a wybór to arbuz i yellow melon gdzie prosząc obsługę o niego dostawało się góra dwa kawałki. Tak samo w przypadku innych rzeczy, trzeba było prosić by nałożono na talerz więcej aż w końcu człowiek ma poczucie jak by błagał o jedzenie bo np chciał zasmakować więcej arbuza czy słodkiego pomidora. Ludzie już traktowali to nawet uśmiechem mówiąc dosłownie do obsługi, że proszę o więcej jak dla dorosłej osoby albo że są po prostu głodni. O kawę, wodę, sok czy cokolwiek do picia to już w ogóle trudno było się doprosić. Np na kawę czekaliśmy pół godziny prosząc o nią kilka razy, aż w ostateczności zapytałem czy otrzymamy tą kawę jeszcze dzisiaj na co kelner się uniósł i wyraźnie sfrustrowany moją uwagą odpowiedział, że jest sam na tyle stolików, na co oczywiście odpowiedziałem, że właśnie to widzę i rozumiem. Skoro tak jest niech zatrudnią więcej osób do obsługi bo ludzie są głodni i żeby zjeść śniadanie czy kolację trzeba poświęcić 2 godziny bo dochodzi czas w kolejkach. Do tego wszystkiego napoje są płatne. Do śniadania za free, natomiast do lunchu i kolacji wszystko co do picia jest płatne. Nie fajne doświadczenie kiedy obsługa pyta co do picia, ludzie zamawiają wodę, sok albo butelkę wina i po fakcie okazuje się, że się za to dodatkowo płaci. Butelka wina 27 euro, tego samego wina za 6 euro ze sklepu. Więc nas za 5 dni rachunek za samą wodę, dwa razy colę, bez alkoholi wyniósł dodatkowo 50 euro. Wodę na dzień do spożycia w pokoju kupić można obok w sklepie za 50 eurocentów, co wszyscy goście hotelu praktykują. Oczywiście nie dostaje się wody z hotelu tylko kupując ją w barze. Doszło do tego, że mając wykupione posiłki w hotelu chodziliśmy do restauracji w mieście Sisi żeby chociaż spróbować dobrej sałatki greckiej z oliwkami i serem czy owoców morza, bo niestety w hotelu tego nie było. Obsługa w restauracji pytała, z którego hotelu jesteśmy i nie byliśmy pierwsi u nich, którzy przyszli się posilić. Dużo ludzi zrezygnowało z jedzenia na miejscu na rzecz restauracji.
Mieliśmy dopłatę za fajny pokój z widokiem na morze. Dostaliśmy pokój na dole przy morzu ok ale pokój strasznie ciasny, widok w zasadzie na plac zabaw dla dzieci i to jeszcze można znieść ale już biegających karaluchów czy mrówek na łóżku i w łóżeczku dziecka już nie. Od razu po pierwszej nocy reklamowaliśmy to do recepcji jedyne wytłumaczenie, że karaluchy to efekt tego, że chemią było pryskane w ubiegłym tygodniu i uciekają przed tym, a mrówki żeby nie zostawiać nic do jedzenia w pokoju. Dodam, że żadnego jedzenia nie mieliśmy a całe łóżko było w mrówkach. Następnego dnia posprzątano tylko pokój, a dopiero po rozmowie z managerem przeniesiono nas po dwóch nocach do innego pokoju, gdzie mrówki były tylko na podłodze. Dwie noce spędziliśmy przy zapalonym świetle i z klapkiem w ręku, upolowaliśmy 3 karaluchy, które do rana były zjedzone przez mrówki. Udało się uwiecznić jeszcze żywe na zdjęciach. Moja partnerka nie wiedziała jak wygląda karaluch i pod prysznicem krzyczała, że biegają jakieś świerszcze po ścianie i jeden się pcha przez kratkę w odpływie prysznica.
Hotel nie ma swojej plaży, trzeba do niej dojść z kilkaset metrów klifem, po skałach, nie ma opcji dotrzeć tam autem. Parasole czy leżaki tam płatne. Z wózkiem i dziećmi ciężko tam dotrzeć. My we dwoje po skałach donieśliśmy wózek do celu, jednak pod koniec przy pomocy turystów z Holandii.
Ogólnie okolica przyjemna, ale nie w tym hotelu. Kilometr dalej jest fajny hotel Kalimera Kriti z super fajną plażą, do tego po rozmowach z gośćmi mają tam dobre jedzenie, na pewno lepszą obsługę i warunki do wypoczynku.
DamMilano2020-07-28