Półwysep Jukatan to kolebka dawnej, zaginionej cywilizacji Majów. Kultury pełnej tajemnic, niewyjaśnionych zagadek i niebywałej, perfekcyjnej architektury. Tak się dobrze składa, że mieszkając w Cancun, Playa del Carmen, Puerto Morlos czy Akumal, można bez problemu zwiedzić doskonale zachowane pozostałości miast, świątyń czy grobowców. Chichén Itzá mieści się zaledwie 2 godziny drogi od Cancun.
Cancún
Meksyk kojarzy nam się nie tylko ze wspaniałymi wakacjami, piaszczystymi plażami Cancun, turkusową wodą w Playa del Carmen (o tym miejscu napiszę już niedługo) i Morzem Karaibskim, ale również z tequilą oraz, może mniej znanym w Polsce, mezcalem. Tymczasem to tequila jest odmianą mezcalu, który jest prawdziwie narodowym alkoholem meksykańskim.
Teraz kilka słów o jedzeniu. Tak jak pisałem wcześniej moje uwielbienie do Meksyku zawdzięczam ambasadorowi tego kraju w Polsce. Często bywałem u niego na przyjęciach – największe z nich organizowano oczywiście 16 września. To dzień meksykańskiego Święta Niepodległości. To właśnie wtedy po raz pierwszy spróbowałem pozole.
W 2001 roku poznałem Ambasadora Meksyku w Polsce – Francisco José Cruza Gonzáleza. Ówczesna rezydencja ambasadora mieściła się w przepięknym, warszawskim pałacyku nad brzegiem jeziorka na Ochocie. Do dyspozycji gości były małe łódeczki z baldachimami. Serwowano meksykańskie smakołyki. Ten niezwykle otwarty, przeuroczy człowiek zainspirował mnie swoim krajem, zapragnąłem tam pojechać i od pierwszej podróży pokochałem ten kraj całym sercem.