Siedzę właśnie na lotnisku w San Francisco i czekam na samolot powrotny do Europy. Ostatnie półtora dnia spędziłem w siedzibie Google na spotkaniu z przedstawicielami różnych sekcji tego internetowego giganta. Całość tych 16 godzin prezentacji i dyskusji robi duże wrażenie, ale teraz po kolei…
Zaczęło się od lądowania na SFO, które samo w sobie było dużym przeżyciem: San Francisco z góry przy pięknym, błękitnym niebie wygląda wspaniale. Zieleń parków, niebieska woda a pośrodku miasto z pagórkami, dolinkami, zatokami, mostami – po prostu pięknie! Lądowałem już na paru lotniskach, ale to podejście zdecydowanie należało do najbardziej spektakularnych pod względem widoków!
Z lotniska przejechaliśmy do Palo Alto, czyli miasta, w którym swoją siedzibę ma Google, ale też Facebook i paru innych, mniejszych liderów nowej technologii.
Pierwszym miejscem, do którego trafiłem, był kampus uniwersytetu Stanford, na którym studiowali między innymi założyciele Google. Ciekawe wrażenie. Uderzający jest ład i porządek tam panujący – kampus uniwersytetu wygląda jakby był codziennie czyszczony szczoteczka do zębów – zupełnie inaczej, niż np. duże niemieckie uniwersytety w Berlinie, które miałem okazję widzieć.

W środę od rana mieliśmy spotkania w centrali Google. I od razu parę liczb na początek: ponad miliard wyszukiwań dziennie, z czego 16% to nowe hasła lub ich kombinacje; 1 dzień to np: 72h nowych filmów na YouTube wstawianych co godzinę; ok. 200 rozwiązań, które właśnie teraz są testowane w środowisku produkcyjnym czy 144 języki aplikacji.
Praca w Google: Google to z innej strony ogromny pracodawca: zatrudnia 35 tysięcy pracowników, głównie inżynierów i programistów, którzy mają 20% czasu do własnej dyspozycji, aby móc realizować własne projekty. Google to też otwarte przestrzenie, małe zespoły i skoncentrowana w jednym miejscu imponująca ilość osób o bardzo wysokich umiejętnościach i dużej perspektywie dalszego zdobywania wiedzy i umiejętności.
Moją wewnętrzna motywacją, aby przebyć ten kawałek świata, była możliwość dyskusji na temat dalszego rozwoju Internetu i zachowań klientów z ludźmi, którzy na ten temat mają pewnie dziś największą wiedzę na świecie. Te oczekiwania po części spełniły się.
Paroma wnioskami chciałbym się teraz z Wami podzielić; pewnie dla wielu z Was będą one oczywiste, dla mnie w tak skoncentrowanej pigułce dwudniowej dyskusji są one w ich intensywności bardzo ważne i jednak zaskakujące.
Spójrzmy najpierw na Google jako pracodawcę: ponad milion aplikacji rocznie… Ufff, to chyba już starczy w tej kategorii.
Spójrzmy na prędkość zmian zachodzących w Internecie, albo będąc dokładniejszym, na intensywność zmian w zachowaniach klientów w sieci.
W roku 1998 70% Amerykanów nie korzystało z rozwiązań bankowości internetowej. Obecnie 75% ludzi z niej korzysta, czyli wykluczając osoby, które już nie chcą się uczyć nowej technologii i osoby, które ze względu na powierzchnie USA tej możliwości nie mają (a sam latem w Wisconsin byłem w regionach poza zasięgiem jakiejkolwiek sieci), to mamy blisko 100% użytkowników bankowości internetowej.
Mobile: dziś ilość codziennych odpytań z urządzeń mobilnych jest dwukrotnie wyższa niż rok temu i stanowi już ok. ¼ wszelkich zapytań w sieci! Telefon komórkowy, a tu dokładniej pisząc smartphone, staje się ciągłym i codziennym nawigatorem w życiu po drugiej stronie oceanu. Nowe aplikacje sprawiają, że rano telefon sprawdza i pokazuje pogodę oraz ruch drogowy jaki możemy napotkać w drodze do pracy. Co więcej, sygnalizuje, jeśli są potrzebne jakieś zmiany na trasie. Może również pokazać jakie promocje są oferowane w sklepach mijanych po drodze, ściąga za pomocą aplikacji tak popularne w USA bony rabatowe i synchronizuje ich dostępność z tymi wcześniej wspomnianymi promocjami.
Wyszukiwarka: to już nie tylko lista linków do stron, to przedstawienie „wiedzy” na temat wyszukiwanego zagadnienia. Ponad 80% wyszukiwań ma kontekst lokalny, więc nie jest zaskoczeniem, że ok. 80% odwiedzających sklepy wielkopowierzchniowe w USA używa w sklepach smartphonów, aby zasięgnąć informacji o produktach, ofertach i promocjach. Intensywność użytkowania Internetu w życiu codziennym jest za oceanem tak wysoka, że cały przebieg procesu konsumpcyjnego jest już dziś bez Internetu niewyobrażalny. W życie powoli wchodzi aplikacja oferująca mapy centrów handlowych z informacjami o aktualnych produktach i promocjach. Jeszcze 3-4 lata temu niewyobrażalne, że może być zapotrzebowanie na taki produkt, prawda?
To jest jeden z wielu produktów programowany już tylko i wyłącznie pod katem użytkownika mobilnego, bo właśnie jak już pisałem wcześniej, ta grupa ruchu internetowego rośnie drastycznie, w czasie kiedy ruch na desktopach już nie rośnie, tym bardziej że jest coraz częściej zastępowany przez tablety.
No a jakie to ma przełożenie na branżę, w której TUI się specjalizuje? Ogromne! Jesteśmy w branży, która jest jedną z najszybciej migrujących w konsumpcję czysto internetową. To jest z punktu widzenia produktu zrozumiałe: zamówienie usługi organizacji wakacji jest jak najbardziej podatne na złożenie jej właśnie przez Internet. Szczególnie wtedy, jeśli wiemy czego potrzebujemy i czego możemy oczekiwać. Aby móc właśnie w kwestii oczekiwań Wam pomóc, głównym zadaniem TUI jest z mojego punktu widzenia, sprawdzanie jakości tak, abyście wybierając nasze produkty zawsze mieli pewność, że niezależnie od tego czy hotel znajduje się przy plaży, w mieście, w Grecji czy w Tajlandii, jego jakość i jakość w nim świadczonych usług będzie zawsze na najwyższym poziomie. Dokładnie nad tym pracujemy na co dzień i wybieramy w każdym przedziale cenowym zawsze najlepsze hotele. Co więcej, w pewne klasy cenowe nie wchodzimy, bo w nich właśnie tej wysokiej jakości już zapewnić nie możemy.
Przepraszam, że piszę ‘teraz i tu’, krótko i może tylko o tych najbardziej oczywistych przesłankach z Doliny Krzemowej, jednak trochę przewagi konkurencyjnej jest zawsze dobrze zachować dla siebie :-) Na pewno w najbliższych miesiącach będziemy czynić następne kroki tak, aby móc Wam zaoferować jak najlepsze usługi nie tylko produktowe, ale też sprzedażowe i informacyjne w obecnie bardzo szybko i intensywnie rosnącej interakcji internetowej na www.tui.pl. Mam nadzieję, że parę rozwiązań zaskoczy Was pozytywnie.
Dzielcie się proszę swoimi spostrzeżeniami – moje dane kontaktowe znajdziecie na naszej stronie. Wieczorami możemy się też często spotkać na naszym Facebooku.
Zapraszam, Marek