Dobra sytuacja TUI na rynku

Podczas pobytu w Berlinie, udałem się ze swoimi dziećmi do zoo, które znajduje się przy stacji kolejowej Berlin Zoologischer Garten, choć niektórzy twierdzą, że to stacja kolejowa Berlin Zoologischer Garten znajduje się przy ogrodzie zoologicznym. Po około 1,5-godzinnym spacerze starszy syn powiedział: „Papa, zbliżamy się do wejścia”, na co ja: „Skąd wiesz, Tarik?”. Tarik odpowiedział, że widzi z daleka przejeżdżające pociągi, a przecież od strony wejścia była stacja kolejowa. Tarik ma 5 lat, więc wyciąganie wniosków (w tym przypadku prawidłowych) nie wydaje się niczym zadziwiającym w  jego wieku. Zadziwiać mogą jednak wnioski, które (dorosłe już osoby) wyciągają na podstawie faktów, albo raczej zupełnego ich braku.

Około 2 tygodnie temu, na jednym z portali turystycznych, ukazał się tekst byłego agenta turystycznego. W artykule autor, przedstawiając  zakomunikowaną przez nas strategię zawężenia sieci sprzedaży do ok. 250 punktów, wysunął wniosek, że TUI kończy działalność na rynku polskim. No cóż, to dokładnie tak, jakby Tarik uznał, że wpadniemy pod przejeżdżający niedaleko pociąg mimo tego, że zmierzamy w innym kierunku.

Eksperckie artykuły tworzone na zamówienie są dziś częścią zarówno gospodarki, jak i polityki, o czym mogliśmy się przekonać w ostatnich latach, szczególnie w czasie ważnych wydarzeń społecznych. Tego typu działania w turystyce wydają się być jednak nowością. Nowością jest też poziom intelektualny opublikowanego tekstu. Nie można z niego wyczytać tego, co wydaje się najistotniejsze do wyciągnięcia takiego, a nie innego wniosku, a mianowicie: co się dzieje w dystrybucji turystycznej poza granicami naszego kraju, jak wygląda sytuacja na rynku polskim – w jakich segmentach biuro się rozwija, a w jakich kurczy, na czym polega ekonomika działania oraz jakie są oczekiwania finansowe branży. Zamiast podania konkretnych faktów i możliwości wyciągnięcia z nich autentycznych wniosków, wyciągnąć można jedynie wniosek autora: „Tak będzie, bo ja tak twierdzę”.

Jeszcze rok temu bardzo wielu twierdziło, że niemożliwy jest wzrost sprzedaży internetowej na tyle silny, aby wyrównać spadki w sprzedaży pośredniej poprzez sieć agencyjną w Polsce. Jeden z cytatów: „TUI Polska odnotowuje ciągły spadek sprzedaży swojej oferty. Spekuluje się, iż ma to związek z pomijaniem w sprzedaży tego operatora przez Agencje turystyczne. TUI Polska po wprowadzeniu jednostronnych i bardzo dla agentów niekorzystnych umów zdecydowanie został pozbawiony jednego z głównych kanałów sprzedaży swojej oferty. Centrala TUI w Niemczech rozważa wycofanie się z polskiego rynku ze względu na zbyt długo utrzymujące się straty spółki córki w Polsce. Prezes TUI Polska na razie nie komentuje sytuacji.”

Jak się okazuje, wszystko pomyślnie się skończyło – osiągnęliśmy w tym roku przychody na poziomie roku ubiegłego, a więc urośliśmy o 40% w stosunku do 2011. Gdzie zatem te spadki o których mowa w cytacie? Prognozowany zysk w obecnym roku osiągnie mimo wstrzymania przelotów do Egiptu poziom paromilionowy. Oczywiście, dziś nie mogę znaleźć na portalach (na których przed rokiem pełno było stwierdzeń, że „TUI nie da sobie rady”) wpisów pod tytułem: „Nie miałem racji, błędnie oceniłem strategię TUI” itd.

Jestem pewien, że tekst „Pana Mistrza” będzie podsuwany niektórym z Was, w niektórych biurach podróży. Oczywiście, to od Was zależy, jak zachowacie się w takiej sytuacji i jak odniesiecie się do wspomnianego tekstu. Ja proponuję wówczas zwrot na pięcie, wyszukanie na stronie https://www.tui.pl/kontakt/biura-tui najbliższego biura podróży lub też rezerwacje przez www.tui.pl.